Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

środa, 9 marca 2011

Chorobliwy przerost Mikromięczaka



Kolejny post z cyklu „a na kiego mi to całe badziewie”.
Cudowna prezentacja Davida Pogue:
Przezabawna, a zarazem naprawdę do rzeczy.
BTW: Icy Moon z pewnością doceni otwierającą piosenkę – może nawet zmieni wybór pogrzebowy! ;)

Parafrazując prelegenta: ludzie uwielbiają dawać sobie niepotrzebną władzę i chcą się nią otaczać, ale w chwili obecnej jest za dużo niepotrzebnej technologii wokół nas. Mamy dostęp do mnóstwa dodatków, które tylko utrudniają a nie ułatwiają nam życie. Logika sugeruje upraszczanie i zmniejszanie liczby zbędnych elementów – co niestety nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nawiązałam już do tego wcześniej – w artkach o FB, bo na co mi Twarzowaksiążka, jeśli mam email, GG i telefon do wyboru? Idźmy dalej. Po co mi w telefonie super-hiper aparat fotograficzny, MP3 player, odtwarzacz filmów, gadżety i bajery do łączenia się z siecią, skoro jego podstawową funkcją jest umożliwienie rozmowy i wysyłania SMS? Po co mi kolorki żywcem wzięte z Parady Równości, kreskówkowe okienka wyskakujące co chwilę i inne chuje-muje-dzikie-węże w kompie, skoro służy mi on głównie do pisania, przeszukiwania sieci i kontaktu z ludźmi online? Aparat fotograficzny też mam taki bardziej dla idiotów, bo posiada tylko podstawowe add-on options (panorama, kręcenie filmików, kilkanaście raptem ustawień, w tym low ISO i zbliżenie, ale żadnych cudów-wianków).


Świetnie opisał to Umberto Eco w felietonie „Jak nie wiedzieć która godzina”:
Czasomierz, którego opis czytam (Patek Philippe, kaliber 89), jest zegarkiem kieszonkowym, zabezpieczonym podwójną kopertą z osiemnastokaratowego złota i wyposażonym w 33 funkcje.
Mijałyby godziny, a ja znałbym przez cały czas dzień miesiąca i tygodnia, miesiąc, rok, dekadę i wiek, poza tym rok cyklu przestępnego, minutę i sekundę według czasu urzędowego, godzinę, minutę i sekundę w innej wybranej strefie czasowej, a także temperaturę, czas gwiezdny, fazy księżyca, porę wschodu i zachodu słońca, zrównania dnia z nocą, położenie Słońca w zodiaku, nie mówiąc już o tym, że mógłbym poczuć rozkoszny dreszczyk, smak nieskończoności, wpatrując się w kompletną i ruchomą mapę nieba albo unieruchamiając i przesuwając rozmaite tarcze i wskazówki chronometru, decydując dzięki wbudowanemu w zegarek budzikowi, kiedy zatrzymać się na chwilę. Byłbym zapomniał. Mógłbym także zobaczyć, która godzina. Ale niby po co?
Jest rzeczą oczywistą, że te urządzenia nie mają bynajmniej mówić, która godzina. Obfitość funkcji i ich eleganckie rozplanowanie na licznych i symetrycznie umieszczonych tarczach sprawia, że kiedy człowiek chce dowiedzieć się, iż mamy trzecią dwadzieścia, wtorek, 24 maja, musi długo śledzić wzrokiem ruch licznych wskazówek i zapisywać w notesie pojawiające się kolejno rezultaty.


Dokładnie o tym mówi też David Pogue w swojej prezentacji, pokazując na przykładzie Mikromięczaka i przeciwstawiając go Jabłuszku jak to ten pierwszy, wbrew logice, komplikuje zamiast upraszczać rzeczy. Absolutnie bezcenny jest jego „Type a word Wizard”!
Oj no wiem, wiem, sama pracuję na PC i z Mikromięczakiem – ale nie najnowszym bajeranckim cudeńkiem, tylko na starszej wersji (docx i insze otwiera bez problemu) – po prostu przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. To jednak nie znaczy, że jestem ślepa na jego błędy i wypaczenia. :)


OK, to tyle ode mnie dzisiaj. Czytelników z niedosytem odsyłam do postów R. (kliknij tutaj: Radxcell i Facebook, Nokia 6310i, iPod i jak potrzeba być do niego gejem, MS Outlook).

Bonus: podstawowy słowniczek w wersji musical (I luv it):
   

9 komentarzy:

  1. Aga: specjalnie dla Ciebie. :)

    http://www.dailymotion.pl/video/x13j0_fatboy-slim-slash-dot-dash_news

    Tutaj tylko cztery słówka: „slash”, „dot”, „dash”, „dot-com”. Czy to jest nowoczesne podejście do metody Callana? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohhh, fudge! Ile ja się naszukałam tego filmiku - na Twojejtubie jest niedostępny! Idealnie, Kubek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Darling: Reconsidering...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przerost formy nad treścią to faktycznie choroba. Ale upakowanie kilku funkcjonalności w jedno urządzenie nie jest złym pomysłem. Pod warunkiem, oczywiście, że są one łatwe w obsłudze i nie zaburzają podstawowej funkcji tego urządzenia. :)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak ta niechęć do mięczaka i pochwała jabłuszka przekłada się na opór przeciwko byciu wegetarianką? ;P
    Ale fakt - nadmierne komplikowanie systemu jest denerwujące i zniechęcające.

    OdpowiedzUsuń
  6. R,: może i prawda, ale mam podejrzenie, że ilość funkcjonalności przekłada się na ich niższą jakość.

    LEM: nie ma sprzeczności. Jak napisałam, pracuję z Mikromięczakiem, a Jabłuszko też pewno ma kilka wad.
    W nawiązaniu żywieniowym, polecam trzy miejsca i trzy niezapomniane seafood dishes:
    ceviche we Fridzie
    carpaccio z ośmiornicy w Mela Verde
    krewetki w sosie śmietanowo-czosnkowym w Ti Amo

    OdpowiedzUsuń
  7. To co? Wracamy do liczydeł i maszyn do pisania? Czy inwestujemy w Maki? ;) W sumie podobała mi się ta demonstracja z pociągnięciem kabla.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieźle Darling! :)
    Warto się zastanowić co robimy i kupujemy, zanim zamienimy się w dodatkowy hardware do komputera lub podstawkę pod słuchawkę telefonu.
    M.

    OdpowiedzUsuń