Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

wtorek, 18 października 2011

Sweet Child of Mine

No wiem, wiem, że nie pisałam, ale nie miałam kiedy, naprawdę.
Odczepcie się.

Anyways...

Kiedy się wzruszam?
Kiedy mężczyzna, czytając wczoraj w dramatycznych emailach, że zabiłam moją świętą Motorolkę (telefon niby-niezniszczalny, metalowy, który lądował już kilka razy na chodniku i rozpadał się na 3 części, by potem być złożony i działać – wczoraj przy wejściu powrotnym do domu upuszczony tak niefortunnie plaskato że coś jednak w środku szlag trafił i dzwoni ale ja nie mogę i nic nie słyszę) i że jestem pozbawiona zdalnego kontaktu werbalnego ze światem, odpisuje mi na modłę: „oczywiście mam telefon na pożyczenie, będę za 15 min”. I jest za 15 minut pod drzwiami. W środku nocy – jakoś o 00.20 (w sumie już dzisiaj).
Może jestem głupia, może jestem jakaś panienka sentymentalna z oczami na mokrym miejscu, ale wzruszyło mnie to.
Przyjechał w potrzebie. Ciemnym nocem i chłodem. Tylko po to by mi przywieźć parszywy telefon i przełożyć kartę i ustawić bym mogła korzystać. Nie oczekując nic w zamian. Wcale nie zostając długo (by otrzymać wynagrodzenie w naturze). Przyjechał do mnie dla mnie by pomóc. Ehhh... :)

P.S. A tytułowe Sweet Child of Mine jest melodyjką budzikową – jak się okazało dzisiaj rańcem. :)