Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

From the inside

Karma my ass.
Gdy mówię o równowadze w naturze nie chodzi mi o jednoczesną wewnątrz rodziny. I trzeba wprowadzić zastrzeżenie, że odchylenie standardowe od mediany nie może być większe niż 1 pkt. na skali 1-10 oceny normalności człowieka. Ehhh.

Jedno od 30 lat tak naprawdę nie interesuje się dziećmi – z wyjątkiem garstki świąt, urodzin i tym podobnych okazji w ciągu roku; albo gdy akurat „sobie przypomni”. W sumie po co: DNA rozsiane, życie stworzone i będzie się pętało po Ziemi by dalej kontynuować linię. Zupełnie słomiany zapał na początku mojego pobytu tam, 
a teraz też – „Musimy częściej pisać i rozmawiać”, bo akurat zdjęcia były oglądane. Podczas gdy tak naprawdę to jest: I live on my own and the rest is just a stage set. 
Drugie apodyktyczne i ingerujące w każdy szczegół życia. Chce aby się opowiadać co się robi, gdzie się wychodzi, z kim, kto jest w domu gdy dzwoni i prowadzi podobne przesłuchania w sprawie A., aż mam ochotę powiedzieć „Czyż jestem stróżem brata mego? Chcesz wiedzieć, to jego wypytuj, nie mnie”. Rządzi twardą ręką całą rodziną i nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś inny może mieć rację – szczególnie w sprawach zdrowotnych dot. Dziadków.

Jestem zmęczona tym wszystkim. Nie mam już siły ani ochoty wciąż znosić takich dysfunkcyjnych zagrań. Nie mam siły kończyć każdej rozmowy kłótnią lub fochem ze śmiertelnym obrażeniem się na mnie. Nie mam ochoty słyszeć „zobaczysz, znowu będziesz płakać”. Jestem naprawdę bardzo zmęczona.
Parszywe rodzinki, ehhh, what can you do?
   

7 komentarzy:

  1. Z dobrych rzeczy: nie musisz się stawiać na niedzielne obiadki co tydzień, niezależnie od wszystkiego, choćby się waliło i paliło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze jeden rodzic jest "dobrym policjantem" a drugi "złym policjantem" – jeden pobłaża i pozwala na wszystko, a drugi pilnuje i jest nadopiekuńczy.
    Przykład drugiego: powadzenie do/ze szkoły i pozwolenie na zabawę tylko na podwórku pod oknami domu bo "Cyganie kradną dzieci". Nie żartuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodzina jest jak lek homeopatyczny – leczy ciało i ducha w małej ilości, lecz jest toksyczna w nadmiarze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, rodzina jest jak ogródek pod domem – niby same róże ale zawsze kilka fiołów się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Albo jeszcze: rodzina jest jak reaktor jądrowy – po przekroczeniu masy krytycznej następuje wybuch zmiatający wszystko z powierzchni ziemi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie umiem po polskiemu wymyślać, więc zapodam to: families are like Nutella – nuts and some sweetness to go with.

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, rodzina jest jak tygrys bengalski – dopóki głaszczesz to mruczy, ale jeśli nadepniesz na ogon to głowę ci urwie.
    (Darling, każdy ma momenty szopki rodzinnej, trzeba tylko się nie dać i pamiętać te fajne rzeczy)
    K.

    OdpowiedzUsuń