Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

piątek, 7 stycznia 2011

Staruszki, Rycerze i Metro-Feminizm

Kilka motywów tutaj, ale mi się jakoś łączą w główce razem (możliwie, że gdzieś na synapsach nastąpiło spięcie albo sprzężenie zwrotne).

Ja szanuję starsze osoby, bo tak zostałam wychowana w domu, a poza tym tak mi wpoiło społeczeństwo. Dlatego zawsze ustąpię miejsca, pomogę wsiąść do autobusu, przeniosę wypchaną siatę lub „starobabciny” wózeczek bazarkowy. Ale nie trawię wręcz chronicznie dwóch rzeczy: Babcie (tak, bo to przeważnie one, a nie Dziadkowie tutaj faultują), które pchają się po trupach, wręcz łokciem zrobią palpację serca przez żebra lub celnym kopem zetną z nóg, aby tylko dorwać się do miejsca siedzącego. Przepraszam, jeśli to ma być zniedołężniała starość, której należy się miękkie siedzenie pod tyłkiem na często jeden tylko przystanek, to ja wnoszę o natychmiastową zmianę definicji! Druga wersja: Babcie wypindrzone, wytapetowane, Farbowane Lisy od Schwarzkopfa. Sorki, jeśli Paniusia chce wyglądać młodo (i pewno czuć się też), to nie powinna oczekiwać ustępstw należnych Starowince. Takie to sobie mogą nade mną stać, wymownie cmokając aż śliny w ustach zabraknie, a ja z prawdziwą przyjemnością je ignoruję.

Kolejna rzecz, która mi mocno na nerwy działa, to zanikanie pewnych utartych odruchów grzecznościowych u Nowomodnych Mężczyzn. No, wiecie: przytrzymanie drzwi, zaoferowanie się poniesienia siatek, nalanie mi pierwszej kieliszka wina czy zwykłej szklanki wody. Ci „Rudosexuals” wymigują się twierdzeniem, że taka rycerskość przynależy do dawnych czasów, gdy kobiety były faktycznie Płcią Słabszą. I że skoro tak nam – Kobietom – zależało na Równouprawnieniu, to nie powinnyśmy teraz oczekiwać innego traktowania jak tego, które otrzymują Faceci. Chwila, moment, gdzie jest napisane, że jedno wyklucza drugie? W Równouprawnieniu chodzi przede wszystkim o równe traktowanie pod względem praw obywatelskich i dostępu do takich podstawowych aspektów jak edukacja czy miejsca pracy (a także wysokość pensji). W Stosunkach Międzyludzkich w dalszym ciągu powinna obowiązywać Uczynność, Takt, Chęć Okazania Szacunku. Ale tego Moderni Rude Boys nie ogarniają Małymi Rozumkami.

Trzecia sprawa to zanik Szarmanckości, nad którym strasznie ubolewam. Wystarczyło, że nie było mnie tutaj w Polsce kilkanaście lat i nagle żaden Pan nie wita Pani pocałunkiem w dłoń. A ja, przyznam się bez bicia, za tym właśnie najbardziej tęskniłam na Antypodach. Znacie piosenkę, w której Marilyn Monroe śpiewa: „A kiss on the hand, may be quite continental...”  Continental jest tu kluczowym słowem, bo Polska przecież jest częścią tego Starego Świata i wielka szkoda, że zatraca swoje piękne tradycje. I tak, tak, wiem, że Feministki mi się tutaj zaraz zbulwersują, że takie bluźniercze teksty tutaj zapodaję. Ale ja jestem normalną, zdrową Feministką – lekko może tylko nadwyrężoną lekturą Wichrowych Wzgórz i Emmy. I uważam, że to mężczyzna powinien trzepać dywany, zmieniać uszczelki w kranie, wbijać kołki, wkręcać śruby i nawet wymieniać żarówki. Mój Feminizm tyczy się po prostu poszanowania Kobiety jako Człowieka stojącego na równym poziomie intelektualnym z Mężczyzną i mającego prawo do równego traktowania w sprawach podanych w akapicie wyżej. Może jestem czymś w rodzaju Metro-Feministki?...

To tyle. Kuleczki przestały się w główce obijać. ;)

10 komentarzy:

  1. Hahaha. Uśmiałam się. Choć nie zgodzę się ze wszystkim co piszesz. W feminizmie chodzi chyba też o samowystarczalność i niezależność. Dlatego to kobiety powinny same umieć te żarówki zmieniać, a nie czekać aż mężczyzna to zrobi.

    Welcome back, Aga! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, Darling. Jeśli Kobieta będzie mi gotować, sprzątać i prać, to ja chętnie te kołki powbijam w ścianę i dywan wytrzepię. Coś za coś... Ale po rączkach to chętnie pocałuję za darmo! ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.youtube.com/watch?v=E6TPEtYsbD0 @ ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Cmok-nonsensy (całuję pani dłoń, madame..), a fuj!

    OdpowiedzUsuń
  5. LEMie, proszę Cię! To może od razu kobietę łancuchem w kuchni przykuć i zostawić długość wystarczającą tylko na tyle, by do sypialni dotarła (choć i to zbędne - można na blacie kuchennym!) Codzienne stanie w garach, opierunek i glancowanie na połysk mieszkania to chyba co innego niż gwoździk wbity w ścianę raz od wielkiego dzwonu!

    Anonimowy - pocałunek tak czule złożony przyjmuję, nawet z tą końcową wokalizacją. :)

    Droga Anonimowa - tak, I'm back, with a vengance! ;) Ale jak czasami wierszyk zapodam albo posmęcę, to mnie nie karajcie za to. W końcu w nagłówku bloga zaznaczyłam opcję popłakania. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=itx3VCVZjlI

    OdpowiedzUsuń
  7. Porządki i sprzątanie może robić w soboty, pranie raz na 2 tygodnie, a obiad jak zrobi w dużych garach w niedzielę, to wystarczy mi bym nosił do pracy w ciągu tygodnia. A ja za to na każde jej zawołanie mogę wbijać haki, przetykać zlewy, zmieniać uszczelki i co miesiąc wytrzepać dywan. Całowanie dłoni będzie gratis, jak napisałem, a czasami nawet mogę ją ponosić na rękach – jeśli łańcuch sięgnie z tego blatu na pralkę. ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Weź, M. mnie nie denerwuj. Porównujesz wkład pracy w gotowanie, zmywanie, sprzątanie i pranie z machnięciem dwa razy młotkiem od czasu do czasu? Pełnym etatem kobiety w dzisiejszych czasach nie jest bycie gosposią Pana i Władcy w domu! Wrrr.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aga, wiesz doskonale że to jest jedna z tych dyskusji, w których jesteś uparta jak koza. ;P Zaczęło się od tego, że defaultowo narzuciłaś facetom pewne obowiązki domowe. A skoro równouprawnienie ma być, to ja, facet, mogę narzucić tak samo na kobietę – inne obowiązki. Ale, jako stary kawaler na „swoim” wcale tego nie zamierzam tego robić, bo, jak wiadomo, ugotować sam sobie umiem, uprać i posprzątać też. Tylko nie może być tak, że jedna osoba robi wszystko – you can’t have your cake and eat it too (jak pokazuje ten przesłany fragment z Dnia Świra).

    OdpowiedzUsuń
  10. M.! Kawałek przesłany przez Anonim-Małpę (haha, cieszę się, że ktoś wyorzystał pomysł na podpis) to jakbyś nie zauważył lekka komedia. A realia życia to poemat dygresyjny z domieszką tragedii i ewentualnie farsy. No ale OK, my bad, być może źle się wyraziłam (popatrz, prawie przyznaję Ci rację - historyczny moment). Są po prostu czynności, które zaliczam do "męskich" - te, które wyliczyłam. I miło by było gdyby facet sam z siebie je wykonywał. One przecież nieczęsto są potrzebne i wiele zachodu nie wymagają. A wtedy ja, będąc od razu w lepszym nastroju, chętnie coś upichcę albo koszulę mu przepiorę. :)

    OdpowiedzUsuń