Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

poniedziałek, 24 stycznia 2011

O Złośliwości

Scena w sklepie: stoję w kolejce do kasy, przede mną jakaś staruszka wykłada swoje produkty z koszyka. To jeden z tych sklepów gdzie warzywka i owocki waży kasjerka. Kładzie te trzy marchewki na wagę i niby nigdy nic, zerkając tylko spod oka na babuleńkę, opiera cyca na niej, żeby doważyć więcej. Zwracam paniusi (raczej babolowi, bo z wyglądu to stereotypowa lesbijka więzienna) uwagę grzecznie, niby wierząc w jej niewinność, słowami „proszę uważać, niechcący oparła się pani na wadze”. Usłyszałam westchnięcie dezaprobaty kilku osób stojących za mną (mam nadzieję, że dezaprobata dla babochłopa, a nie dla mnie że się wychylam). Babol łypnął na mnie okiem z takim wyrazem twarzy jakbym jej pudelka wałkiem kuchennym zakatowała. Ale cyca zabrała i marchewki zważyła demonstracyjnie odchylając się lekko do tyłu.

Pytanie jest: po co, dlaczego, taka baba chciała taką rzecz zrobić? Na właścicielkę sklepu nie wyglądała (raczej na „bystrzankę” która podstawówki nie skończyła i która przez całe życie za tą kasą pracować będzie, nie awansując na jakieś bardziej odpowiedzialne stanowisko, od czego ten tyłek jeszcze bardziej jej będzie rósł). Więc te pieniądze, na które oszuka klientkę nie pójdą do jej kieszeni. A gdyby miały iść, to jak? Jak ona wyliczy w tej swojej pustej główce kwotę, którą sobie ma wyjąć z kasy. A poza tym: ło matko! Co to mogła być za kwota – kilka groszy?! Dla czegoś takiego warto być suką? Odpowiedź pcha mi się na usta jedna: baba zrobiła to ze zwyczajnej, najczystszej, małpiej złośliwości. Sprawia jej frajdę bycie nieprzyjemną i nieuczciwą dla innych – rajcuje ją krzywdzenie innych osób. Takie osoby czerpią chorą satysfakcję z nieszczęścia innych, cieszą się gdy widzą jak komuś się noga powinie. Nie rozumiem takich osób.

Złośliwość ma niestety różne odcienie i czasami bywa zawoalowana. Mam oczywiście na myśli osoby, które lubią robić zgryźliwe uwagi i uszczypliwe docinki. Osoby które często operują sarkazmem, ironią i które włączają protekcjonalny ton (rzecz, której absolutnie nie cierpię w stosunku do siebie). Osoby te są bardzo inteligentne i zapewne uważają się za inteligentniejsze od interlokutora. Swoje złośliwe (tak, tak to nazwę: „złośliwe”) wypowiedzi wtrącają czasami same z siebie, bez jawnego sprowokowania zaobserwowaną głupotą zachowania lub stwierdzenia. Odnoszę wrażenie, że takim osobom sprawia jakąś dziwną satysfakcję wywyższenie się ciętym tekstem lub (skryte) skrzywdzenie rozmówcy swoimi słowami. Najlepsze, a może najgorsze, jest to, że często osoby te tak uwielbiają dźwięk własnego głosu i tak bardzo przekonane są o swojej wyższości, że same nie rozpoznają sarkazmu i ironii, same nie załapują prawdziwego sensu wypowiedzi do nich. W główkach im się nie mieści, że ktoś mógłby skutecznie użyć ich własnej broni przeciwko nim.

Problem jest taki, że tak jak babola ze scenki możemy zwyczajnie nie cierpieć i tępić, tak te osoby z attitude problem są przeważnie sympatyczne w normalnych warunkach, można je swobodnie polubić i z nimi konwersować (do czasu gdy hydra sarkazmu i protekcjonalizmu nie uniesie swojego łba). Cóż więc mamy robić? Babsztyle zwalczać, nawet gdyby to miało być mierzenie się z wiatrakami (hehe, gabarytowo nawet pasuje). A „wspanialców” tolerować do czasu, stosując jednocześnie ich własne techniki przeciwko nim, bo może jednak kiedyś załapią.

3 komentarze:

  1. o, tak,:)od razu lepiej, z wigorem! ładne to ważenie piersi, zdarza się.x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga, coś czuję, że to nie tylko baba ze sklepu zalazła za skórę... Ja bym powiedział tak: "oni" pewno "nie załapią", więc nie ma co tolerować "do czasu". Olej, szkoda energii. A do sklepu będziesz chodzić, czy tradycyjny swój bojkot zastosujesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. M.: nie, bojkotu tym razem nie będzie, ale do babola mam uraz i patrzeć na rączki będę.
    A co do zalezienia za skórę, to nie oleję teraz, bo w sumie każdy ma jakieś wady (wiesz, że ja też nie zawsze słodka i do zniesienia jestem). No chyba, że mnie szlag trafi przy następnym takim tekście, wrrrr. :)

    OdpowiedzUsuń