Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

niedziela, 23 stycznia 2011

Nigdy!

Nigdy nie pozwólcie dziewczynie jak ja oglądać chick flicks w stylu The Wedding Date!
Kobity (A., M. – kocham Was, wiecie, więc sorki), Kobity, no proszę, no wybór filmu dzisiejszego wieczoru Girls’ Movie Night był chybiony – wiecie to! I było ratowanie (dzięki). No i co? I tak teraz mam smęta. I puszczam sobie na kompie kawałki, którymi się umartwiam:

(to z filmidła obejrzanego z Wami)

(to chcę na swoim pogrzebie)

(no comment)

PS - do dupy ten dzisiejszy babski wieczór. Zaraz sobie zapodam The Fight Club!

10 komentarzy:

  1. bajka do szybkiego łyknięcia na uśmiechnięte sny http://www.czarodzieje.com.pl/docs/czarodzieje.pdf
    i rano głośno kilka razy
    http://www.youtube.com/watch?v=pzm3jLShlwI
    @.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na uśmiechnięty sen od razu sobie zapodałam to co niby ma być głośno rano kilka razy. Mi lajk it. :) Hehhhh, kiedyś CHW takie kawałki przesyłał (a teraz CH mu w D). ;)
    PDF sobie druknę w pracy jutro, ale już mi się podoba po przelukaniu.
    Merci. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czasem nic tak nie podnosi futra na grzbiecie jak widok "wroga" na horyzoncie, więc może dla mnie coś napiszesz..., ostatni tekst był swoją drogą (hm) świetny! podrowienia i płatki śniegowe z balkonu -x.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi X (bo wyczuwam ten zapach testosteronu o poranku): dziękuję za komplement co do tekstu (pomijam to "hm" w nawiasie).
    Chętnie napiszę coś dla Ciebie, ale aby było dobre, potrzebuję clue kto zacz? Chociaż trochę się domyślam... Jeśli to Ty, to daj znać na jednym z kanałów kontaktu, a ja już będę wiedziała jaki esej napisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie, to druga(?) strona, zdaje się że jakoś przypadkiem przy "Words,.." włożyłam kij w mrowisko. czy już jasne? może znów dostanę po łapach za włażenie do Twojego bloga, ale czasem lubię, wciąga. no, a teraz ten Fight Club, wiadomo, że cała publika bloga jest po Twojej stronie, zagłaszczą Cię a Ty dalej leżysz. Chociaż czy ja wiem...? Poświatowska piękna...

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, droga X., dobrze że nie pomyliłam się tak co do płci w ciemnym zakątku klubu. ;)
    Możesz włazić na bloga ile chcesz i nikt po łapkach bić nie będzie, bo to nie jest ekskluzywny klub tylko dla członków.
    Za dobre słowa czytelników zawsze jestem wdzięczna i nie postrzegam ich jako głaskania. Ale... jeśli ktoś chce pod włos, to też przyjmę - byleby nie tym kijem od mrowiska. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A pomyliłam się, bo wczoraj wieczorem miałam 2 interesujące rozmowy na temat moich tekstów tutaj i zwyczajnie podejrzewałam, że jeden z tych osobników postanowił mi tutaj napisać.

    OdpowiedzUsuń
  8. oj, Darling, to miała być prowokacja.., z akcją jak w prawdziwym męskim kinie:)..., czasem "wyglądasz" naprawdę groźnie! no, ale cóż "pust' wsiegda budiet slonce...":)x.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na mnie prowokacje i podpuchy nie działają, o czym kilka osób może zaświadczyć. Już prędzej zakłady. :)
    Ale spokojnie, piszę właśnie tekst pod impulsem scenki zaobserwowanej w sklepie. "Groźna" nie będę, ale temat smętów mnie już odbiegł. Watch this space. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybyś kiedyś chciała obejrzeć ten film, to tu jest ciekawa recenzja:

    http://www.slate.com/id/2282194?utm_source=twitterfeed&utm_medium=twitter

    OdpowiedzUsuń