Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

niedziela, 27 lutego 2011

Very Special Birthdays

Mój Dziadek obchodzi dzisiaj 89 Urodziny. A dokładnie jutro, ale czymże jest jeden dzień wobec wieczności, tym bardziej że z datą tą była cała szopka i ja osobiście uważam, że pewności mieć nie można. Sprawa ma się tak: Dziadek zrodzon w 1922 roku. W metryczce miał wpisane 29 lutego, ale anno domini 1922 nie był rokiem przestępnym! Podobno (taka legenda familijna jest) odpowiedni urzędnik był pijany jak zając na miedzy, bo świętował zaręczyny córki i wpisał co mu do głowy przyszło. Dumni Rodzice byli tak zakręceni przyjściem na świat potomka, że nie zauważyli – a potem nie chciało im się odkręcać sprawy. Dziadek sam to z siebie załatwił później, po dorośnięciu. Ale ja nie jestem do końca pewna czy w dobrą stronę: czy to był dzień 28 lutego czy 1 marca.

Życie miał Dziadek niełatwe, bo oczywiście Wojna się wtrąciła. Dodatkowo, musiał przetrwać 62 lata pożycia małżeńskiego z Babcią (to żart oczywiście!) Ale nigdy się nie poddał przeciwnościom losu i zapewnił swojej Rodzinie wszystko co w Jego mocy – nie tylko materialnie ale też emocjonalnie.

Ja widzę Mojego Dziadka jako człowieka z żelaznymi zasadami, o wysokiej moralności i kulturze bycia – a także pełnego wewnętrznego spokoju, ciepła i uczucia.
Do tej pory Mój Dziadek zawsze zakłada koszulę, krawat i marynarkę gdy idzie gdzieś w gości, lub gdy ktoś przychodzi do nich do domu – nawet jeśli to najbliższa Rodzina jak ja, Mój Brat lub Moja Mama. Tak okazuje szacunek.
Mój Dziadek dba o czystość języka i poprawność polszczyzny. Ale czasami stara się być “cool” w obecności młodzieży (czyli wnucząt). Wtedy, opowiadając jakąś historię, zamiast “mężczyzna” powie “gościu” – bo słowo “facet” jednak prze usta by Mu nie przeszło. Czyż to nie urocze? :)
Nie pamiętam abym kiedykolwiek słyszała by Mój Dziadek klął lub używał wulgaryzmów. Ale ma swoje powiedzonko: “kuczajczone”. Za czasów dziecięctwa fascynowało mnie ono, bo było zupełnie niezrozumiałe. Okazało się, że to mocno przekształcone “kurczę pieczone”! Przy okazji, Dziadek znalazł gdzieś i kupił mi książeczkę dla dzieci, jedną z tych małych, kwadratowych, z krótkimi bajeczkami/przypowiastkami (pamiętacie je???) Miała tytuł “Kurczę Pieczone!” Do tej pory stoi mi przed oczami stronka: kreskówkowy pędzący dziadek, z olbrzymim rondlem w ręku, goniący uciekającego, oskubanego kurczaka – i napis: “Kurczę pieczone!” krzyknął dziadek. Kurczę pieczone na obiadek! :D

Mogłabym jeszcze bardzo dużo napisać o Moim Dziadku – książkę całą by się dało tym zapełnić. Ale najważniejsze jest chyba to, że jest On – równorzędnie z Moją Babcią, Moją Mamą, Moim Tatą, A. i T. – osobą, którą kocham najbardziej na świecie.

Sto lat, Dziadku, sto lat! :)

Druga Uroczystość to Urodziny Mamy – te są faktycznie dokładnie 27 lutego. 
Nie napiszę które, bo przecież o wieku Kobiet się nie mówi! :)
O Mamie już napisałam w poście Todo sobre mi Madre.

Sto lat, Tobie Mamo, życzę! :)

10 komentarzy:

  1. No, to tematu na książkę nawet nie musisz specjalnie szukać :) AWZ

    OdpowiedzUsuń
  2. AWZ: :)
    Myślę, że każdy z powodzeniem mógłby napisać jedną o swojej rodzinie lub którymś z jej członków - bo to są tak naprawdę najpiękniejsze historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój dziadek w tym roku będzie obchodzić okrągłe 85. urodziny. :)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja żałuję że nie pytałem i nie słuchałem, kiedy była okazja, opowieści z życia dziadków - takich właśnie legend rodzinnych.
    Miłego dnia, Darling. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś był zwyczaj kronikowania historii rodziny - a kto w dzisiejszych czasach umiałby cokolwiek więcej powiedzieć o swoich pradziadkach (a czasami i dziadkach)?

    Pamiętam jak mój dziadek często zaczynał opowieści od "a przed wojną..." (powietrze było czyste, ludzie przyjaźni, jajka smaczne, etc.) Taka nostalgia za wyidealizowaną przeszłością. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmorą cywilizacyjną jest rozluźnienie więzi międzyludzkich - kiedyś trzy pokolenia mieszkały pod jednym dachem, a nawet jeśli nie, to spotykały się co tydzień na obiadach niedzielnych. Dzisiaj, widujemy się tylko z okazji swiąt, wesel i pogrzebów, a i wtedy, tak naprawdę, nie rozmawiamy ze sobą. Szkoda.

    Darling: mam nadzieję, że urodziny się udały. :)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  7. R.: "Rozluźnienie więzi". Could you elaborate on this? AWZ

    OdpowiedzUsuń
  8. AWZ: it’s pretty much what I’ve written. :)
    Nie utrzymujemy kontaktu z ludźmi, tak jak kiedyś. Do rodziny dzwonimy może raz na miesiąc, albo tylko z życzeniami imieninowymi, a widzimy się z nimi przy oficjalnych okazjach. Mamy samochody, ale nie odwiedzamy np. dziadków mieszkających w dzielnicy obok – a kiedyś potrafiliśmy jechać pod Warszawę autobusami i/lub tramwajami by się zobaczyć z pociotkami chociaż raz na tydzień. Fiksujemy się na pracy, zakupach w centrach handlowych, bieganiu na siłownię, nauce lepienia garnków, etc. i twierdzimy, że nie mamy czasu dla najbliższych. Kontakty osobiste z ludźmi ograniczamy do minimum, ale spędzamy godziny na portalach społecznościowych (do czego nawiązała - za słabo, choć może to temat na osobny tekst - Aga w swoich postach tematycznych o FB i BD) albo „rozmawiając” na GG, Skype, Tlenie...
    Nie twierdzę, że to bolączka każdego (na szczęście jeszcze nie) – ale jest to na pewno zdecydowany trend i będzie się pogłębiał.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  9. R.: Tak, idea takiego osobnego posta już zaświtała - zakonotowana w główce jest, ale mam już kilka zaplanowanych/zaległych, więc wszystko w swoim czasie. :)

    Ano-Nimka: donieś kiedy, to Sto Lat powiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. R.: To fakt, kontakty osobiste ucierpiały przez rozwój technologii. Wsobna, polska rodzina ma się dobrze. AWZ

    OdpowiedzUsuń