Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

czwartek, 24 lutego 2011

F*ckbook – Part 1

Czuję, że muszę to rozłożyć na dwa posty, bo nikt nie wytrwałby do końca z czytaniem, gdybym klepnęła jeden. Podział zastosowałam logiczny: 
Część 1 = Dlaczego, Część 2 = Jak.
No dobrze – jedno z podstawowych pytań ludzkości: Dlaczego?


Pierwszym impulsem do wyjścia z FB było obejrzenie filmu The Social Network (zanim jeszcze był u nas w kinach). Nawet jeśli pewne kwestie zostały wyolbrzymione dla potrzeb scenariusza, to jednak fakty – jak np. ugoda pozasądowa i zapłacenie ciężkiej kasy osobom okradzionym – świadczą same za siebie. Pomijam już kwestię głównej postaci twórcy, Marka Zuckerberga, który dla mnie jest typowym geek and wanker. Ja naprawdę nie mam ochoty popierać przez współuczestnictwo wymysłu prawiczka i kiepasa, którego doświadczenie z kobietami ogranicza się do transakcji finansowych z Kobietą Pracującą. Napisałam wyżej, że to był impuls (taki potężniejszy), ale w sumie już wcześniej wiedziałam, że FB wydaje z siebie raczej smrodek niż zapach róż, tylko w nawale spraw nie miałam czasu by to lepiej rozgryźć. Ale teraz wracam do tych kwestii – a jest ich kilka.


Primo: Polityka FB dotycząca prywatności danych jest właściwie nonexistent. Sprzedadzą wszystko i każdemu kto zapłaci. Najgorsze jest to, że zakładając konto na FB z automatu się na to godzisz (czasami zupełnie nieświadomie). Twoje dane, Twoje dokumenty, zdjęcia, opinie ze Ściany, zadeklarowane zainteresowania – wszystko jest na sprzedaż i jest sprzedawane. Firmom wszelkim, które chcą zdobyć nowych klientów, które chcą zrobić sobie market research i ukierunkować virals na kategorie konsumentów.
Pytanie: czy normalnie udostępniłabyś/łbyś informacje o swoich preferencjach, sklepach w których robisz zakupy, stronkach internetowych które odwiedzasz, swój adres email, gdyby zastukał do ciebie do drzwi firmowy komiwojażer? I don’t think so – spuściłabyś/łbyś go na drzewo! Cóż, FB jest dokładnie takim domokrążcą – tylko o wiele cwańszym.
Secundo: Wszystko co zamieścisz na swoim profilu FB należy do nich. Jakiekolwiek prywatne zdjęcia są ich i pozostaną zawsze w przepastnych archiwach baz danych FB. Uwierz mi – sprawdziłam jak się wypisać z FB i przeczytałam informację „drobnym druczkiem”, że „pewne pliki, takie jak zdjęcia, i dane ze względów technicznych pozostają w naszych bazach danych” (tłumaczenie z ang.). Hmmm – jakie to znowuż „względy techniczne” skoro nawet taka sierota jak ja potrafi usunąć z kompa pliki na zawsze??? (trzeba się trochę pobawić w czyszczenie dysku i registry keys, ale to łatwo wykonalne) Ba! Twoje prywatne pliki – zdjęcia – będą wykorzystywane przez FB, które odsprzeda je konkretnym firmom. Autentyczny przykład: facet zobaczył zdjęcie swojej żony (zamieszczone przez nią na FB) w bannerze reklamowym portalu randkowego. Sugestia: poszukajcie się w sieci, nigdy nie wiadomo czy Wasza twarz nie reklamuje czopków na hemoroidy lub tabletek przeciw problemom z erekcją.
Tertio: dzięki powiązaniom z wieloma portalami/stronkami, FB zbiera informacje z netu i może śledzić każdy Twój ruch. Dokonując zakupów online w jakimkolwiek sklepie, który jest związany z FB, automatycznie masz swoje dane przesyłane do ich database – i będą one wykorzystane. Na przykład po to, by rozreklamować daną markę (za to FB dostaje pieniądze od takich koncernów jak Coca-Cola) poprzez dotarcie do listy Twoich „Friends” z FB i umieszczenie u nich na pasku bocznym advert tej firmy. Autentyczny przykład: facet kupił pierścionek zaręczynowy dla dziewczyny. Następnie ona widziała na FB, w pasku bocznym, pojawiające się info (hidden advertisement): „X lubi ten sklep z pierścionkami zaręczynowymi
– a Ty?”


Quatro: Wymuszenie podawania danych/zgody na dostęp do danych. Na pewno wszyscy znacie te badziewne portale, które ostatnio się podoczepiały do FB. Dostajesz info, że ktoś ci przesłał wiadomość, że ktoś zagrał w fajną grę (np. „jakim samochodem byłbym”) – klikasz i tam na wstępie jest pytanie, czy udostępnisz swoje dane z konta FB! W ten sposób faktycznie Człowieku robisz social networking – bo informacja o Tobie po wejściu na kilka takich websites obiegnie cały świat! Nie masz właściwie wyboru – albo się zgodzisz, albo nie wejdziesz. Heh, moja polityka po przykrym doświadczeniu z Badoo (pisałam wcześniej – utworzenie profilu z automatu) była „Fuck it, I don’t need it!” – i zamykanie okienka na zawsze.


Quinto: Bardziej personalnie. FB nie pozwala Ci ukryć listy kontaktów. Z automatu wszystkie osoby z którymi jesteś „friends” będą widoczne dla każdego. Tak samo jak Twoje zainteresowania wpisane w profilu. A co jeśli chcesz oddzielić osoby znane z pracy od prywatnych kumpli? Co jeśli nie chcesz aby Twoi znajomi z roboty wiedzieli że popierasz Paradę Równości i w niej uczestniczysz? Well, „too bad and you can go and f*ck yourself”. Nie masz nad tym kontroli! To mnie bolało od początku bycia na FB, bo jestem przyzwyczajona do systemu ze Skype, gdzie Ty możesz zdecydować, czy osoby z Twojej listy mogą widzieć ile masz kontaktów – a nawet wtedy widzą tylko numerek, a nie nazwy i profile tych osób. FB ponownie odbiera Ci prawo do prywatności – nawet tylko w gronie Twoich znajomych.


Sexto: Już na zakończenie. Powala mnie na kolana to „Friends” (mam anglojęzyczny system a więc i FB – nie wiem jak to po polsku jest). Friend to przyjaciel, osoba, z którą się znasz lepiej, której ufasz i na której polegasz – tak samo jak ona/on na Tobie. Moimi friends niekoniecznie będą wszyscy znajomi z pracy – w większości to są moi colleagues! Moimi friends nie będą szkoły językowe, sklep Huje-Muje, słownik internetowy jednej firmy... Czy to słowo naprawdę tak straciło na znaczeniu??? Moja odpowiedź jest jedna: I have friends in real life – I don’t need this pretend FB crap.

A teraz, dla lekkiego rozluźnienia po tej całej tyradzie, zacytuję opis GG Pewnego Osobnika: „nie potrzebuję mieć jej na Facebook, by mieć ją w łóżku”. Ditto. :)

16 komentarzy:

  1. I wreszcie zobaczyłaś światełko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę to wszystko przerażające...
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak pisałem wcześniej - FB jest dobry dla firm, ale nie dla jednostek. :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Darling: Wiedziałem, że jak zawojujesz, to z impetem! :)
    Cóż, niektórzy z nas - myślący - nigdy na FB konta nie mieli. Ale Tobie jest wybaczone, bo jesteś dziewczyna. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga: bardzo dobry tekst! Czekam na Część 2 (i te printscreeny). :)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lepiej późno niż wcale! :)
    Dla wszystkich zainteresowanych: Część 2 będzie gdy czas się znajdzie na zabawę z FB (wodzenie za nos) w zawieszanie konta a potem w całościowe usunięcie. Oczywiście chcę to zrobić jak najszybciej.

    Daro: ja Cię zbiję za te szowinistyczne wycieczki!

    OdpowiedzUsuń
  8. @Darling http://www.facebook.com/settings/?tab=privacy - ustawieniami wyświetlania listy znajomych, stron, zainteresowań można odpowiednio zarządzać, podobnie jak samymi znajomymi (tzn. można utworzyć grupy i decydować jakie posty mogą widzieć) a udostępniane aplikacjom i w systemie rekomendacji dane (wstępnie programowo zaznaczone:( warto odznaczyć http://min.us/mvoeu34#1
    @.

    OdpowiedzUsuń
  9. Małopo: OK, widzę, ja to już przerobiłam wcześniej - to są Privacy Settings - i ustawiłam na "Friends Only". Ale to nie zmienia faktu, że chyba wszyscy moi "friends" widzą moich wszystkich "friends". Posty do indywidualnych grup to jedna kwestia (wiem to, bo np. zrobiłam sobie "Spanish"), a dostęp do wszystkich kontaktów inna.
    Całkiem bardzo możliwe, że masz rację, sprawdzę uczciwie wszystko przy okazji ewakuacji z FB - niech tylko mam godzinkę czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no, co ja głupia! "Friends Only" oznacza że friends mogą widzieć!

    OdpowiedzUsuń
  11. @Darling - można, można wszystko zablokować i nawet sprawdzać jak konkretne osoby widzą Twoją tablicę ;]
    jeszcze rzucę screen, jak wymigać się od polecania frytek i tym podobnych frykasów http://min.us/mvnMHns#1

    OdpowiedzUsuń
  12. Małpo: Cudo! :) But I beg to differ. Dlatego też przygotowywane są class actions. Całkiem bardzo możliwe, że książeczka (mimo wspaniałych deklaracji) będzie musiała przymknąć karty lub zmienić ich przewracanie. Co jak się okazało antycypują nawet ich klienci (o czym się przekonałam po ostatnim wykonanym tłumaczeniu - szczurki opuszczają okręt).

    OdpowiedzUsuń
  13. @Darling w ciągu ostatniego półrocza w Polsce nastąpił największy przyrost "szczurków" (o 79% czyli 2,45 mln) w Europie i jest ich już 5,56 mln... ta popularność zaczęła nawet drażnić KRRiT http://wiadomosci.mediarun.pl/artykul/internet,krrit-niedopuszczalne-jest-promowanie-facebooka,9501,4,1,1.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie oglądam TV od września więc nic nie wiem. :)
    Rozbraja mnie to "więcej na Facebooku"...
    Cieszę się ze szczurków - mądre zwierzątka.
    Ale koniec końców suum cuique. Ja piszę po sobie, wszystko mocno subiektywne (jak wiadomo z innych postów). I będzie ewakuacja z FB. :)
    Znkm 4 now.

    OdpowiedzUsuń