Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

środa, 23 lutego 2011

All Things Student

Niestety, o parszywej Twarzowejksiążce innym razem, bo Workaholizm napadł mnie znowu jak podstępny złodziej czasu. Więc publikuję to, co było planowane na wczoraj. Takie ogólne będzie, lekkie (i na łatwiznę, haha, bo większość przeklejone).

Dla tych którzy nie wiedzą, na Monash Uni trwa właśnie O-Week, jako że początek roku akademickiego tuż tuż. „O” stands for „orientation” – ot, takie kilka dni na poznanie się z bracią studencką, zorientowanie się gdzie co jest i także na zabawę – jest oczywiście festyn w środku miasteczka uniwersyteckiego w Clayton (ahhh, wspomnienia mi napływają falami tsunami...). 


 Ale... O-Week jest niczym w porównaniu z Green Week na początku drugiego semestru!
Jeśli nie wierzycie, przeczytajcie opis z Urban Dictionary:  
Green Week
A Week-Long Piss-Up at Monash University, Clayton, Melbourne, Victoria, Australia that celebrates all things VB.
Teams compete for points by entering events.
Events include trike races, pool competitions, photography competitions, Iron Gut (where competitors eat really bad things such as lard with a dressing of raw egg, chilli flakes and olive oil), Dutch Relay, Boat races, and the legendary centurion in which competitors have a shot of beer every 30 seconds for 50 minutes and then decide the eventual winner by a 3-pot (285 ml) scull off.
A separate Scavenger Hunt is also a traditional part of Green Week where competitors have been sent to such far flung places as Adelaide and Canberra. Part of the Hunt involves 'The Hardest to Obtain Object' which has resulted in teams submitting the MCG behind post, signs indicating the Army Presence and 24-hour watch stations at 400 m and 100 m, and the sign from the Royal Mint which is opposite a 24/7/52 manned guard station.
"What shall we do this fine 2nd Week of Semester 2?"
"Why, Green Week is upon us. Let's scull a beverage or 30 a day for the next week"

Cudo, nieprawdaż?! :)

A do tego w temacie kojarzy mi się tak jakoś kawałek muzyczny – co prawda nie z Krainy Oz, ale to są przefantastyczni studenci z formacji On the Rocks i przedstawiają swoją wersję Bad Romance:

Ahhh, studentką Monash znowu być… :)

9 komentarzy:

  1. No ładnie, ładnie. Juwenalia na Antypodach jakieś dziksze się wydają niż nad Wisłą. A ta wersja Bad Romance lepsza niż oryginał! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję, że Aga nam wstąpiła na wojenną ścieżkę - wnioskując po obrazie dot. FB na pasku bocznym bloga. Nieźle. :)
    Bad Romance faktycznie świetny - widziałem ich inne kawałki i ten jednak jest najlepszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daro: Oj, wstąpiłam. :) Temat bulwersował już wcześniej, ale jakoś w natłoku spraw nie miałam czasu się nim zająć mocniej. Teraz żałuję, że nie zdusiłam sprawy FB w zarodku (ba, wciągnęłam w tę matnię parę osób!). Mimo to, do końca tygodnia planuję być Face-Bullshit free! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy ten Green Week. Rozumiem, że to w trakcie zajęć się odbywało? Czy ktoś był w stanie doczołgać się na wykłady? ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój drogi M.: to początek semestru, więc zajęcia jakiekolwiek olewczo można potraktować. Nikt się nie czołgał nigdzie, choć niektórzy uczestnicy byli odnoszeni do nurse's station w tzw. Union Building (centralny budynek kampusu, niezwiązany z funkcją edukacyjną).
    Wrażenia niezapomnianie - do tej pory mi się słabo robi na wspomnienie chłopców pijących na wyścigi shakes zrobione z pięciu Big Macs, brrrr. (hmmm, o Makusiu też miałam napisać artek...)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga: Śmieszny kawałek. Widziałem wcześniej, ale zawsze warto wracać do miłych rzeczy. :)
    Hmmm, nawet nie pytam co robiłaś w czasie Green Week. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Darling: bardzo mi się podoba ten kawałek i faktycznie sprawdzę ten studencki zespół, jeśli są na Youtube. :)
    Co do Green Week - jeśli tam byłaś i przeżyłaś, to chyba tylko jedno mogę powiedzieć - podziwiam. :)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga: Aussie Rulez! ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ano-Nimka: Byłam i przeżywałam co roku. Faktycznie wymagało samozaparcia, więc podziw przyjmuję. :)
    Kuba: grzecznie studiowałam... ludzką naturę i wytrzymałość. ;)

    OdpowiedzUsuń