Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

niedziela, 6 lutego 2011

Karma

Powiedzenia „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” albo „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”. Po angielsku mamy „what goes around, comes around”. Kodeks Hammurabiego wyraźnie określa karę „oko za oko”. Za to Biblia przebija to wszystko, odwołując się do zapłaty po siedmiokroć – zarówno w wynagradzaniu dobrych uczynków jak i karaniu złych. I szczerze mówiąc mam nadzieję, że lucky number seven jest właśnie tym, który rządzi w Kosmosie.

Karma. Sprawiedliwość Uniwersalna. Ja to postrzegam jako zachowanie równowagi we Wszechświecie – coś w rodzaju makrokosmicznej homeostazy. Wyrządzając jakąś krzywdę – nieważne czy morderstwo, czy wyrwanie babci torebki na ulicy, czy złośliwe rzucanie kłód pod nogi osobie kiedyś bliskiej – naruszasz materię Wrzechświata. I tak jak już Isaak nas uczył, ż każda akcja powoduje reakcję, tak tobie też w rewanżu krzywda będzie wyrządzona, żeby tę fałdkę wyrównać. Nie chodzi mi tutaj o chęć zemsty. Po prostu nie dam po sobie jechać i uważam że niektórzy zasługują na to by spotkało ich najgorsze. Ale, uczciwie, osoba która zrobi mi coś złego dostanie ode mnie jedną (dokładnie jedną) szansę: „fooled me once – shame on you, fooled me twice – shame on me”. Uznaję, że człowiek jest istotą ułomną i że tak naprawdę każdy ma prawo popełnić błąd. Ale może popełnić go raz. I zależy jaki błąd.

Tutaj dygresja: absolutnie nie daję prawa błędu w kwestii agresji. Jeśli mężczyzna choć raz podniesie rękę na kobietę, jeśli choć raz dopuści się gwałtu, to nie ma dla niego żadnych okoliczności łagodzących. Żadne bzdurne tłumaczenia „byłem zdenerwowany”, „byłem pijany”, „ja taki nie jestem”, „nigdy więcej to się nie powtórzy, przysięgam” nie mogą być brane pod uwagę. Mężczyzna, który zrobił to raz, pokazał tym samym że jest w ogóle do tego zdolny, że tak naprawdę nie ma kontroli nad sobą i że nic nie daje gwarancji, że w przyszłości sytuacja się nie powtórzy. Jedyne co powinna teraz zrobić kobieta – niezależnie od uczuć żywionych do mężczyzny – to spakować torbę i opuścić jak najszybciej dom. Natomiast dalszą logistykę rozstania załatwiać później, w męskiej obstawie.

Jeśli chodzi o zemstę – trochę co innego, ale mieści się w temacie – to nie jestem chyba ani nadmiernie mściwa ani pamiętliwa. Nie życzę nikomu śmierci, choroby, wypadku samochodowego – czyli mocno drastycznych rozwiązań. Ale życzę żeby go karma dopadła. Ja osobiście przeważnie odcinam się od takiej osoby zupełnie lub ją ignoruję (co może być trudne w przypadku niektórych osób, ale jest wykonalne!) i żywię nadzieję, że Wszechświat wykona brudną robotę za mnie. Chociaż, wiem też że gdyby nadarzyła się okazja – gdyby kiedyś taka osoba chciała mojej pomocy, gdyby np. jej sukces zawodowy lub możliwość kredytowania zależały od jednego mojego słowa, to... hah!, revenge is a dish best served cold!

Anyways, teraz nie zatruwam sobie myśli (oprócz minimum do napisania tego posta) ostatnimi złośliwościami ze strony Wiadomo-Kogo – mam lepsze rzeczy do roboty, jak na przykład życie moim własnym życiem, odkrywanie nowych rzeczy o osobach już znajomych albo niedawno poznanych, cieszenie się z drobiazgów, takich jak pięknie rozwijające się różowe pączki kwiatowe na świeżo zakupionej azalii. Life can be beautiful – let’s not screw it up. :)

21 komentarzy:

  1. Wszechświat nawet nie zauważył, że się tu pojawiliśmy. Poza tym, patrząc globalnie, to suma cierpień jest tak przytłaczająca, że ja tu równowagi nijak nie widzę. Raczej sporo marnotrawstwa.
    A jak komuś się trafiło nędzne życie, od narodzin do śmierci, to jak w jego przypadku ma działać ta karma?


    http://www.youtube.com/watch?v=r6w2M50_Xdk&feature=player_embedded

    AWZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam nie wierzę, że nie zauważył. :) To tak jak ziarenko grochu pod księżniczką, albo kamyczek z plaży w gatkach - jednak się wyczuwa. W równowagę kosmiczną wierzę i już - ale wiem, że to wiara, a nie wiedza poparta dowodami.
    Z kwestią nędznego życia się nie godzę, choć sama czasami się czułam jakby mi rozdano najgorsze karty. Cytując Eleonorkę: Life is what you make it. Wiadomo, że będzie pod górkę i do tego jeszcze wiatr w oczy. Ale trzeba się zaprzeć i starać coś zmienić jeśli się ma zły start lub ogólnie fatalne warunki wyjściowe. Lubię myśleć, że przy odpowiednim samozaparciu można zmienić nędzne życie na o wiele lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w sumie też uważam, że jakiekolwiek świństwa zrobimy w życiu zemszczą się na nas prędzej czy później.
    Ale w tym poście wyczuwam dużo rozżalenia. Rozumiem, że CHW znowu zadziałał? Mimo to, trzeba starać się przejść nad takimi odczuciami do porządku dziennego, bo nic dobrego nie wnoszą do naszego życia. I nawet jeśli ta cała karma nie istnieje, to nawet najgorszą osobę dopadną kiedyś wyrzuty sumienia - ale to niech już on się o to martwi.
    Take care. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozżalenie było, ale gdy tu pisałam (i dlatego pisałam). Teraz to już przeszłam nad tym do porządku dziennego i więcej nie myślę (staram się nie myśleć). Hehhh, to ja Ci jeszcze nie opowiadałam o akcji z CHW z moich urodzin w Savoyu...

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu, chyba przypadkowe spotkanie było, takie są zawsze najgorsze:/ a co do równowagi we wszechświecie to się zgadzasm, ja też w nią wierzę:) BZ

    OdpowiedzUsuń
  6. BZ: Nie było spotkania tylko zwyczajna małpia złośliwość żeby dogryźć. Ale szalka wagi sprawiedliwości jeszcze mu kiedyś na łeb spadnie za to. ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. bo ja to najbardziej nie lubię takich spotkań przypadkiem, na złośliwości da się uodpornić:)zwizualizowałam sobie obraz spadania takiej prawdziwej szalki wagi na głowę, niezłe;))) BZ

    OdpowiedzUsuń
  8. I jeszcze z takim porządnym kowadłem na niej! (hehe, nie wiedzieć czemu kojarzy mi się Struś Pędziwiatr...)

    OdpowiedzUsuń
  9. A może to chodzi o to że wyrządzając komuś krzywdę człowiek pokazuje jaki naprawdę jest, odkrywa swoją najgorszą stronę i tym samym wystawia się na akcję ze strony swoich własnych wrogów. To tak jakby atakując nas, odkrywał jednocześnie swój słaby punkt, w który inni mogą łatwo ugodzić. Czyli w sumie nie karma ale błąd taktyczny?

    OdpowiedzUsuń
  10. ojenyyy, nie mów tylko, że dzwonił chłop z życzeniami, żenua by było:) stary anonim

    OdpowiedzUsuń
  11. To pytanie co do B'day action było? Nie, co innego zdziałał.
    Ale dzwonił dziwnie z życzeniami Nowego Roku i Wesołych Świąt i z ogólnym zapytaniem jak mi leci i czy wszystko dobrze i jak tam szczęśliwie w życiu się układa (cytuję wyrywkowo) jakoś tak w połowie stycznia! No ja się poddałam, bo zastanawiałam się czy przypadkiem na jakieś prawosławie nie przeszedł - ale takie z podwójnym opóźnieniem... LOL

    OdpowiedzUsuń
  12. o masz, i jak tu zapomnieć o takim:) może się martwił czy ok wszystko, to to prawosławie mogło sprawić;)stary anonim

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie strasz mnie - bo jeszcze przejdzie na hinduizm i w kolejnych życiach będzie się mnie czepiał! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. chyba, że zrozumie swój błąd i jeszcze w tym życiu się odezwie, skruszony chcąc wrócić, bo ta inna to jednak pomyłka;) albo wkońcu skończą mu się wszystkie religie i jednak przestanie się czepiać:) stary anonim

    OdpowiedzUsuń
  15. W sumie fajnie by było gbyby przeszedł na satanizm - wtedy mogłabym mu powiedzieć "go to hell" i byłoby to grzeczne życzenie szczęśliwej drogi ;P

    OdpowiedzUsuń
  16. czytam od jakiegoś czasu Twojego bloga, bo w podobnej sytuacji jestem, a raczej byłam, bo facet rzucił mnie już dawno, ale mogę Cię jedną rzeczą pocieszyć, że masz fajnie, że tylko on-były czasem się do Ciebie odzywa, do mnie dzwoniła przyszła-niedoszła teściowa i jego brat z pytaniami co u mnie słychać i czy wszystko w porządku:) może oni też przechodzili etap protestantyzmu;) pozdrawiam, Agata

    OdpowiedzUsuń
  17. Agata: uuu, to faktycznie mogę jedynie kondolencje złożyć. W takich wypadkach nic mi do głowy nie przychodzi poza zmianą numeru telefonu lub - co jest lepsze, bo nie zaburza Naszego życia - doniesienia na całą Rodzinkę do Urzędu Skarbowego, Służb Bezpieczeństwa lub Świętej Inkwizycji (z Monty Python wiemy, że "nikt się jej nie spodziewa" gdy stuka do drzwi).
    Trzymaj się. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Teraz można też legalnie zatrudnić wróżkę z Rumunii, żeby rzuciła urok na Pewne Osoby ;).

    http://content.usatoday.com/communities/ondeadline/post/2011/02/romanian-witches-may-face-jail-if-predictions-dont-come-true/1

    AWZ

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja głupia laleczkę voodoo dziergałam! ;)
    Myślisz że te witches wystawiają faktury VAT? Bo mogłabym sobie taki urok wrzucić w koszty prowadzenia normalnego życia. ;P

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie tylko VAT, ale i do odpowiedzialności pociągniesz, jak urok nie zadziała.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czuję jakby to było dokładnie o mnie:

    http://www.youtube.com/watch?v=3syM4oTaLlI

    When you first left me
    I was wanting more
    But you were fucking that girl next door
    What’cha do that for?
    What’cha do that for?

    When you first left me
    I didn’t know what to say
    I've never been on my own that way
    Just sat by myself all day

    I was so lost back then
    But with a little help from my friends
    I found the light in the tunnel at the end

    Now you’re calling me up on the phone
    So you can have a little whine and a moan
    And it's only because you are feeling alone

    At first when I see you cry
    It makes me smile
    Yeah it makes me smile

    At worst I feel bad for a while
    But then I just smile
    I go ahead and smile

    OdpowiedzUsuń