Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

sobota, 16 kwietnia 2011

Intelligent Entertainment – E06

     
  
Szczerze mówiąc planowałam coś innego wrzucić, ale inspiracja (a może motywacja, sic!) zbyt przemożna była, a wiadomo że gdy się walczy ze sobą to nikt nie wygrywa.

Filmik podrzucony mi przez O.R. to Zeitgeist – The Greatest Story Ever Told [Zeitgeist = duch dziejów, duch epoki]. Powiem szczerze: spodziewałam się Ericha von Daniken a zobaczyłam Toma Cruise, ale o tym dalej. Trzy części na Twojejtubie: 1, 2, 3. I nie bójcie się – to razem tylko jakieś pół godziny.


OK, Part 1 zachwyciła, bo naprawdę ciekawa i... logicznie rzeczowa. Świetnie tłumaczy aspekty religijne za pomocą podstawowych praw astronomii. Pewne rzeczy wcześniej wiedziałam (np. obecność Jezusopodobnej postaci w wielu religiach, lub związek z zimowym przesileniem), ale ten filmik dodaje wiele smakowitych kąsków do wiedzy. Najbardziej podobało mi się „słoneczne” wyjaśnienie zmartwychwstania po 3 dniach w grobie – rewelacja! No a tym bardziej, że był antypodiański akcent: Krzyż Południa. :) Mimo to, już zauważyłam pewne zgrzyty...
Part 2 i Part 3 to eskalacja zagorzałego preaching. Tak: interesujące informacje, tak: kreatywna analiza i tak: na pewno duża wiedza gnostyczna i fizyczna, ale... smrodek fanatyzmu zaczyna się nasilać jak przy spalonej jagnięcinie z rozmarynem. Wystarczy posłuchać co i jak jest powiedziane. Dobór słów, modulacja głosu, wzrastające tempo wypowiedzi... przeplatane „głęboką” muzyczką. Kompletny telewizyjny ewangelizm! Zresztą, już sam tytuł filmiku sugeruje to.


Co było dla mnie „nieprofesjonalne” to koncentrowanie się na religii katolickiej i przedstawianie wszelkich argumentów by ją „zbić”. Filmik nie jest rozprawką na temat religii ogólnie (choć udaje że jest) – nie, to jest spot anty-chrześcijański. A to głupie podejście, bo z miejsca nastawia negatywnie osoby takie jak ja. Problemem są nie tylko wyssane z palca i mocno naciągane teorie (np. o rogu byka), ale też oczywista kwestia językowa: heh, jednak nie cały świat gada po angielsku! Facet plącze się też w zeznaniach, bo gada dużo o plagiacie religii katolickiej nawiązując do egipskiej (lub innych starożytnych), choć wcześniej powiedział, że Horus pewno też nie jest oryginałem. A dodatkowo, jak w każdym fanatyzmie, brak też absolutnie logicznych argumentów – są tylko ogólne tezy postawione na podstawie pojedynczych przesłanek. Przepraszam pana szanownego, ale mówienie o „większości religii” i podawanie zaledwie dwóch przykładów (np. imiona matek zaczynające się na  „M”)  jest sprzeczne z zasadą indukcji matematycznej: n oraz n+1 jeszcze nie dowodzą prawdziwości hipotezy!
Dygresja: przypomina mi się moja miłość wielka i czysta, czyli Umberto Eco. Tak pisał (słowami jednego z bohaterów) w „Wahadle Foucaulta”:
„- Panowie – powiedział – proponuję, byście poszli i zmierzyli ten kiosk. Zobaczylibyście, że długość podestu wynosi 149 centymetrów, a więc jedną stumiliardową odległości Ziemia‑Słońce. Wysokość od tyłu podzielona przez szerokość okienka daje 176:56 = 3,14. Wysokość z przodu wynosi 19 decymetrów, a więc tyle samo, ile liczba lat w greckim cyklu księżycowym. Suma wysokości dwóch narożników przednich i dwóch tylnych daje 190x2+176x2 = 732, czyli datę zwycięstwa pod Poitiers. Wysokość podestu wynosi 3,19 centymetra, a szerokość framugi okienka 8,8 centymetra. Zastępując liczby całkowite odpowiadającymi im literami alfabetu, otrzymamy C10H8, czyli wzór chemiczny naftaliny.
- Fantastyczne – powiedziałem. – Mierzył pan?
- Nie – wyznał Aglie. – Zmierzył to w innym kiosku niejaki Jean-Pierre Adam. Wyobrażam sobie, że wszystkie kioski loterii mają mniej więcej takie same wymiary. Z liczbami można robić co się komu żywnie podoba. Jeśli mam liczbę 9 i chcę otrzymać liczbę 1314, datę spalenia na stosie Jakuba de Molaya, datę drogą sercu każdego, kto, jak ja, głosi, że jest oddany rycerskiej tradycji templariuszy, cóż czynię? Mnożę 9 przez 146, fatalną datę zniszczenia Kartaginy. Jak do tego doszedłem? Podzieliłem 1314 przez dwa, trzy i tak dalej, aż znalazłem satysfakcjonującą mnie datę. Mogłem również podzielić 1314 przez 6,28, czyli podwojoną liczbę 3,14, i uzyskałbym 209. Otóż jest to data wstąpienia na tron Attali I, króla Pergamonu. Czy to wystarczy?”


Wracając do Zeitgeist: nie lubię tego. Nie lubię gdy ktoś mnie nakłania do ateizmu jak i do religii (nawet alternatywnej), lub gdy ktoś preaches to me na jakikolwiek temat. Na pewno wiecie o czym mówię, zresztą był już post Jak nie rozmawiać
I o to mi chodzi z tym filmikiem: mógł być Daniken z dogłębną lecz łagodną analizą i sugestią Zielonych Ludków, a wyszedł Cruise z szaloną scientologią. 
Zresztą, sprawdziłam w necie: Peter Joseph założył The Zeitgeist Movement, wymądrzający się na każdy temat (włącznie z 9/11, jakże „świętym” dla Hamerykanów). Szkoda wielka, bo można świetnie zastosować wiedzę historii, religioznawstwa i astronomii by spojrzeć krytycznie na zachowania/wierzenia rasy ludzkiej na przestrzeni wieków. Ale Pan Bez Nazwiska, jak wielu przed nim i wielu po nim, nie wiedział kiedy przestać. Zakochał się w tonie własnego głosu... Pity.

 

17 komentarzy:

  1. No cóż, ja podchodzę sceptycznie do wszystkiego, co mi ktoś chce wcisnąć z dewockim ferworem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałem kiedy facet wejdzie na teorię spisku socjopolitycznego – i faktycznie, to była kulminacja filmiku. Heh, lekko żałosne jednak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie dziwi, że normalni (wydawałoby się) ludzie decydujący się na odrzucenie religii kupują takie głodne gadki i robią z nich swoją wiarę – zamieniając się w takich samych fanatyków jak ci, którzy kongregują się w (jakimkolwiek) kościele.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga: Zacytuję ciebie: „wrrr”. Denerwujesz mnie. ;P
    Normalnie obejrzałbym filmik i stwierdził: faktycznie, coś jest na rzeczy, facet gada rozsądnie i to co mówi i co pokazuje jest logiczne. Ale przeczytałem co napisałaś w poście i widzę tylko nowomodne kaznodziejstwo. Jeszcze raz „wrrr”! Ehhh, z tego co pamiętam, to już pisaliśmy to w komentarzach, ale powtórzę: nie bierz się za politykę ani za jakiekolwiek kulty, bo całe masy pociągniesz za sobą, a to może być niebezpieczne.
    Besos. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. „Even a paranoid can have enemies” – H. Kissinger. Tutaj (Darling: świetny tekst i analiza filmu) warto by sparafrazować: „Even an atheist zealot can have religion”.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. „Even a Homo sapiens can have a pitecantrop brain”. ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  7. R.: Dobre! Nadaje się na bumper sticker. Sprawdzę po tej stronie oceanu czy da się wyprodukować. ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. M.: Copyright R. ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  9. R., M.: To może na rodzimej ziemi coś zadziałamy. Na przykład napisy na koszulkach „Zodiak, Honor i Ojczyzna”, albo „Syriusz Królem Polski”.

    LEM: Masz rację. Aga potrafiłaby pociągnąć za sobą rzesze. Zresztą, to wiadome. :)

    Darling: Tak lubię zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie pisałam wczoraj, bo trochę się obawiałam przyznać, że dla mnie film był bardzo ciekawy i nie zauważyłam w nim jakiegoś strasznego kaznodziejstwa ani fanatyzmu. Może trochę faktycznie pan się robi egzaltowany momentami, ale to chyba kwestia wierzenia w co się mówi i pasji.
    Jednak zgadzam się, że organizacje w stylu tego „Zeitgeist Movement” to żałosny zamiennik religii – żałosny, bo to też zorganizowany system wiary, cokolwiek by wyznawcy nie mówili.
    Ateizm dla mnie jest swoistym rodzajem wiary – wiary w nic. I jego poplecznicy tak samo mogą byc zdewocjonalizowani i fanatyczni jak „wierzący”. Słowo bigoteria oznacza uparte i nachalne, często ingerujące w życie innych, przekonanie o swojej słuszności. I to słowo mi tutaj pasuje.
    Ale – jeszcze raz – powiem: filmik mi się podobał.

    Mój dodatek do sloganów: napis na koszulkach dla dzieciaków „Jestem Barankiem Zeitgeist”. ;)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  11. Ano-Nimka: My tutaj nie palimy na stosie, więc nie ma się co bać. :)

    Co do koszulek lub bumper stickers, proponuję: „The only Son is Sun”. Można by też zrobić serię dla dzieciaków: „We are all Joseph’s So/uns” (dla dziewczynek: „Girls are Joseph’s So/uns 2”). A w Polsce: „Oto promyk Zeitgeist – na wieki wieków Joseph”.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ano-Nimka: No mi też się podobał – na początku i ogólnie. Ale mam skrzywienie na szybką analizę tekstu na wejściu i uczulenie na preaching. ;)

    Chłopaki i Dziewczyno: Kurczę, widzę że byznes siem nam krenci. To w takim razie informuję, że biorę 20% prowizji za wszystko (skoro u mnie się zaczęło i ja inspirację zapodałam). Kwota nie jest do negocjacji! ;P

    My contribution do sloganów to:
    Joseph saves (your money) – to dla Hamerykańców
    Zeitgeist save the Queen – to dla Anglosasów
    Liberté, égalité, zeitgeisté – to dla Żabojadów

    OdpowiedzUsuń
  13. Aga: Przygotuję umowę. ;)
    To jeszcze kubki i długopisy, torebki płócienne (dbamy o środowisko) oraz gadżety – może piłeczki odstresowujące? Z napisem „Wyciśnij ze mnie Josepha”?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaraz sprawdzę, czy można zarejestrować i ile kosztuje koncesja na Radio Promyk Dżosepha.
    I proponuję założyć zakon: Ojcowie Słonkowie.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  15. To jeszcze zakonnice: Siostry Promyczanki. W żółtych habitach. Sprawdzę ceny perkalu. ;)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  16. O, widzę, że faktycznie biznes się rozkręca. Sprawdzę kto nam udzieli wsparcia finansowego, ale przypuszczam że Tom Cruise i jego żona-wariatka będą chętni. Konto bankowe proponuję otworzyć na Kajmanach.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tylko ani słowa Josephowi – bo gotów jeszcze zapłonąć żarem do projektu i zagarnie wszystko.

    OdpowiedzUsuń