Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

sobota, 14 maja 2011

King of Comedy

Wstęp: Do tej pory już pewno zauważyliście trend w pisaniu postów. Powstają nie tylko impulsywnie danego dnia, gdy jest mi wesoło smutno, „dobrze” lub gdy coś mi się przypomni, ale też na zasadzie ciągu asocjacji, którego James Joyce by się nie powstydził. No i dzisiaj jest kolejnym przykładem...
Skojarzenie było najpierw prywatne (z Extras w tle), potem specjalnie prywatne, 
a ostatnio znowu wesoło prywatne i... zachciałam ponownie przeżyć to co jakieś 
2 lata temu (a może więcej już), gdy oglądając ten show dosłownie turlałam się na kanapie, ze łzami w oczach słuchając listy „Why not” i raportu o słoniach.
So, here we go...


Ricky Gervais stał się moim ulubionym komikiem gdy, jeszcze żyjąc w Australii, oglądałam „The Office” a później „Extras” na niekomercjalnym kanale ABC, czule nazywanym przez Aussies „Aunty” (bo faktycznie, jest jak dobra wizytująca cioteczka z zagramanicy). Będąc już w Polsce obejrzałam jego dwa filmy: 
„The Invention of Lying” oraz „Ghost Town”, które są absolutnymi majstersztykami – tablice mojżeszowe w formie kartonowych pudeł po pizzy znanej firmy z Chatą w nazwie muszą być już kultowe. To właśnie lubię – facet ani razu mnie nie zawiódł w dostarczeniu czystej komedii na najwyższym poziomie.
W międzyczasie dorwałam Jego stand-up specials: „Out of England”, „Animals”, „Politics” oraz „Out of England 2”. Powiem tak: przed każdym z nich powinno być ostrzeżenie w stylu „Podczas oglądania nie należy jeść ani pić niczego, gdyż prawdopodobieństwo zakrztuszenia się jest 1”. Sugerowałabym też: 1) siedzenie na miękkim i w miarę niskim czymś (kanapa, sofa, wszystkie z jakimiś jaśkami, albo podłoga i mnóstwo miejsca wolnego wokoło plus rozrzucone poduszki), bo tarzanie się ze śmiechu jest gwarantowane; 2) bardzo ciasne jeans, na podobieństwo pasów u ciężarowców, bo brzuch i przeponę trzeba chronić podczas salw śmiechu; 
3) mięśnie policzków... cóż, my, kobitki mamy je wyćwiczone, hehe, więc nie bolą tak bardzo, a faceci muszą przecierpieć i już – ale mogą zrobić jakąś gimnastykę mimiczną na dwa dni przed obejrzeniem ;)

Ad rem: dzisiejszy post jest jedynie o przecudownym stand-up show zatytułowanym „Out of England” – bo był „moim pierwszym”, więc sentyment mam. Gervais w całej swojej krasie. Jest, jak zwykle, absolutnie niepoprawny politycznie: żarty na temat charities na rzecz dzieci z rakiem, z otyłości, autyzmu, zarażenia się HIV, wojny, holocaust, etc. Ale żarty dobre, o to chodzi – On wie co powiedzieć i jak. Rozpoznaje tę cienką granicę między dowcipem a zniesmaczeniem i jej nie przekracza. Poniżej zapodaję tylko kilka urywków, które znalazłam na Twojejtubie. Cały show wiadomo gdzie. ;)

Ricky’s Willy – no właśnie: bezcenna dawka komedii od typowego faceta; patrząc na to miałam ochotę powiedzieć, jak mojemu koledze L. z Oz, gdy się pogrążał usiłując zarwać laskę fatalnymi textami: "dig up, not down!".
Why not... – płakałam na tym ze śmiechu. Szukałam w necie ulotki, ale nigdzie jej już nie ma. Buuu. A Ricky sam pękał czytając.
Sharks and Nazis, Anne Frank, Hitler and Nietzsche – czyż nie smakowita kombinacja? ;)
War and Personal Heroes – to mnie rozbroiło, bo jeden moment przypomniał mi dowcip z Melbourne International Comedy Festival: „Is it a bird? Is it a plane? No, it’s a Man In A Wheelchair”.
Humpty Dumptytutaj zwyczajnie chłonęłam każde słowo i zastanawiałam się jak długo on to może ciągnąć; świetny przykład improwizacji.
Elephants – jak to się mówi: finis coronat opus; było oczywiście encore, a to był kawałek absolutnie kończący show. Brilliant. :)
  

There’s nothing you shouldn’t joke about – it depends what the joke is. Comedy comes from a good or a bad place; it is for you to decide what that is. Ricky Gervais

8 komentarzy:

  1. A hero of mine... nigdy nie potrafiłabym osiągnąć takiego poziomu poczucia humoru i elokwencji jakie On ma. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stosunek przerywany jest lepszy niż żaden, więc fajnie że znowu jesteś.
    A Gervais... pękałem ze śmiechu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I'm coming in hair and fruit and everything...

    She had time to type a whole book there, but no sequel... lazy!

    LOL

    OdpowiedzUsuń
  4. Darling: Ricky Gervais jest przezabawny, szkoda tylko że czasami trudno go zrozumieć z powodu akcentu. Kawałek o słoniach zapamiętam na długo.

    A Twoje teksty też czasami rozśmieszają do łez. :)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  5. Darling, Darling, Darling, nice to have you back. :)

    Gervais jest świetny – wiesz oczywiście, że większość z nas będzie teraz szukać jego innych kawałków na YT. Idealny post na początek weekendu.
    „It’s normal, don’t worry about it, it’s absolutely normal...” ;P

    A elokwencją mogłabyś obdzielić kilka osób. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Darling:
    Why not try... praising yourself. :)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  7. Darling: Gervais na weekend to świetny pomysł. Faktycznie, trzeba uważać czy się je lub pije podczas oglądania. Śmiałem się do rozpuku.
    Fajnie, że blog już działa. :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gervaisa kojarzę z serialem „Biuro”, ale ten stand-up jest sto razy lepszy.
    „Don’t send horses to perform medical procedures...” LOL

    Darling: taka przerwa na blogu tylko zaostrza apetyt czytelnika. :)
    M.

    OdpowiedzUsuń