Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

piątek, 27 maja 2011

Incentive Oz Power – E05

Post u P-R: Pomyłki podniebienia  :)

Foreword: Oj no wiem, wiem. To lenistwo i powtarzalność skoro i tak możecie mnie przeczytać w esencjonalnym skrócie idąc po linku z boku bloga, ale naprawdę chciałam to wrzucić bo frajdę mam rozwijając temat. A poza tym, jak niektóre osoby wiedzą, Oz znowu jest dużą częścią mojego życia, a teksty tutaj są recycled po (sporej) przeróbce w zadaniu którego się podjęłam. Więc cytując znane słowa Brian Jones odczytane na jego pogrzebie: please, don't judge me too harshly. :)
A teraz przejdźmy do meritum...


Każda nacja grzeszy przynajmniej jednym curiosum kulinarnym. Polacy mają oczywiście kiszoną kupustę i ogórki, których Anglosas nie tknie bo uznaje za zepsute/zgniłe. Chińczycy – nogi kurze z łuskami i pazurami, oraz coś absolutnie potwornego czyli „100-day egg” aka „century egg” (wymiotna maź uwięziona 
w skorupce, koloru szaroburego i o konsystencji wnętrzności ofiary mafii po spędzeniu 100 dni na dnie rzeki w cementowych bucikach; smrodek siarkowodoru po rozbiciu do degustacji takiego jaja łamie Konwencję Kyoto na temat uwalniania gazów cieplarnianych!!!) W krajach skandynawskich jada się śledzia na słodko, matko boska jedyna (z ciekawostek: w Oz są sprzedawane Sweet Pickles – słodzone ogórki konserwowe, fuj!). A tacy Francuzi uwielbiają dodawać do wszystkiego jaja na twardo – byłam tym absolutnie zadziwiona w Paryżu i aż zaczęłam się obawiać że na dnie kieliszka z Kir Royal zobaczę żółtko! Australijczycy nie są wyjątkiem i umieją zajadać się czymś co nijak nie godzi się ze słowiańskim gustem.

Jednym przykładem takiego podniebiennego grzechu jest (nie)sławny Vegemite. Ideą dla jego stworzenia było wykorzystanie odpadów z browarów! To po prostu przemacerowana papka drożdżowa wyskrobywana z kadzi w których warzy się piwo, która po dodaniu kilku przypraw staje się niby-zjadliwa. Z wyglądu przypomina znane smarowidła czekoladowe/orzechowe, jednak w smaku i zapachu różni się od nich jak zgniła makrela od kaczki w truflach. Prawdziwi Aussie jedzą Vegemite rozsmarowany w szczodrej ilości na tostach lub zwyczajnym chlebie, co dla mnie do tej pory pozostaje hardcore – choć przyznam, że w trzecim roku życia w Oz potrafiłam już maznąć sobie grzankę mikroskopijną ilością tego „delikatesu” 
i przełknąć bez krzywienia się. Ale, będąc naukowcem eksperymentatorem także w kuchni, dokonałam odkrycia. Uwaga, dzielę się z Wami tutaj sekretem! Weźcie jakiś dobry, łagodny i w miarę miękki ser. Dla mnie idealnie się sprawdzała prawdziwa oryginalna Gouda (w Oz wymawiamy go „guda” z zaciągnięciem „a” do góry, jak zawsze). Ukrójcie plaster grubości krakersa i posmarujcie cieniutko Vegemite... Kremowa delikatność sera przełamuje ostrość sfermentowanych drożdży i wszystko daje przyjemność podniebienia na miarę delektowania się dobrym serem pleśniowym. Gorąco polecam. A inne wykorzystanie...


Drugą rzeczą – na którą niestety nie znam sposobu – są potworne Weet-Bix. Zrobione z pszenicy, jej otrębów i skrobi, z mikroskopijnym dodatkiem miodu, sprasowane na „cegiełki”, są suche jak pieprz i powinny być raczej używane do wybijania szyb w szkole przez dzieciaki a nie konsumpcji. Ten syf (bo inaczej nie mogę nazwać) jest pozbawiony jakiegokolwiek smaku, zapycha usta na amen i daje takie same wrażenie jak żucie płyty pilśniowej (chyba, bo przecież nigdy nie próbowałam). Oczywiście ma się je jeść li i wyłącznie z mlekiem, podobnie do zwyczajnych kornflejków, ale Aussies szczodrze sobie to posypują cukrem lub polewają litrami golden syrup (przetworzony miód w formie bardziej ciekłej) bo inaczej ni huhu. A to mija się z założonym celem, bo produkt jest promowany jako super-zdrowy: błonnik, witaminy, minerały, etc. więc próchnica i otyłość od dodanej słodyczy mocno tutaj brużdżą. Jeśli ktoś Wam to zaproponuje, uciekajcie 
z krzykiem lub wzywajcie SWAT team.

 
Heh, where did they go wrong?
   

5 komentarzy:

  1. Do tej pory pamiętam test podniebienia w biurze gdzie pracuję, gdy dałam nieświadomym ludzionm na spróbowanie Vegemite na bagietce. Cudo! LOL

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mów że próbowałaś tego czarnego jaja!
    A te weet-bix to nawet wyglądają jak płyta paździerzowa. Idę zrobić swoją kaszkę manną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. IKEA chyba produkuje meble z Weet-Bix. ;P
    A Vegemite nawet na serze byłby dla mnie nie do przełknięcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest jeszcze grzech made in USA: snickers w panierce smażony na głębokim tłuszczu!
    A Vegemite to metoda karania krnąbrnych dzieci. ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tych Weet-Bix to można by tarcze do rzutek też robić. Ale Azjaci chyba jednak przebijają wszystko upodobaniami smakowymi.
    Darlingu: jaja na twardo we Francji???
    R.

    OdpowiedzUsuń