Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

wtorek, 23 listopada 2010

No przecież

mieliście mi przypominać! No proszę, wystarczy że przez kilka dni mnie nie ma tutaj... i kara jest wymierzona. Orlando mi omdlał. Zupełnie niemęskie zachowanie, brrrr! Kto by pomyślał, że taki wrażliwy On. Chyba sobie źle Kolejnego Mężczyznę wybrałam – Story of My Life! Jak nie Podły Rzucający, to Wymuskany Delikacik. Kurczę, ja go chyba przemianuję na Wertera, bo to też takie Zniewieściałe Niewiadomoco było, jeśli dobrze pamiętam z bryków szkolnych (bo sama tego „dzieła” nie czytałam, tak samo zresztą jak kilku innych zanudzających lektur szkolnych). No nic, zrobiłam Mu właśnie pół-zanurzenie, zgodnie z instrukcjami Pana z Kwiaciarni, i czekam na to żeby stanął. Hehe, mam skojarzenie... ale nigdy nie musiałam na To czekać, więc chyba tutaj nie na miejscu ono. ;)

PS A tak na marginesie, Werter to imię czy nazwisko? Nie chce mi się sprawdzać w necie, a germańskiego zupełnie nie kumam - do tego stopnia, że nawet Schwarzkopf źle wymawiam i możliwe że spelluję.

3 komentarze:

  1. Honey, Werter to nazwisko. A Schwarzkopf dobrze przeliterowałaś. Wymowę mógłbym poprawić, gdybyś mi zaszeptała... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, Ty Laska wolisz Szalonych a nie Delikatnych… (kisses)! Werter to nazwisko – ale nie przejmuj się, nie uważam Cię za Blondynkę bo nie wiedziałaś. A w nawiązaniu do koloru włosów i produktów do tego, to Schwarzkopf dobrze napisałaś (pewno ściągnęłaś z netu, przyznaj się bez bicia?) No i jestem pewien, że stanie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Panicz stanął. :) Ale po jakim czasie, wrrr! Od dzisiaj nie nazywa się Orlando tylo Panienka Werterówna - do odwołania, aż się wykaże.

    OdpowiedzUsuń