Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

środa, 8 czerwca 2011

Where there’s Willy…

… there’s Aga. ;)


Export australijski jest znany i doceniany na reszcie globu ponad równikiem. I nie ma co się dziwić, bo tam talent faktycznie rośnie na drożdżach (czyli opisywanym we wcześniejszym poście Vegemite)...Talent rośnie i natura szczodrze działa... 
Bo jest jeden export, który bije wszystkie inne na głowę – a raczej główkę (sic!)

Nie mówię o Kylie i jej siostrzycce Dannii. Nie mówię o INXS, Midnight Oil, Wolfmother czy ACDC. Nie mówię o Nicole Kidman ani o Hugh Jackman. Nie mówię o Tap Dogs ani nawet o Manpower Australia, czule przezwanych „Aussie Storm”, z opisem „Australia’s Thunder from Down Under” (ahhh, uwielbiam dwuznaczności językowe!). Choć tutaj idziemy w dobrym kierunku...


Największym exportem wszech czasów musi być show pt. Puppetry of the Penis.
Jak chłopcy sami o tym mówią, jest to „an ancient art of genital origami”. Ich show podczas Melbourne Comedy Festival mogłam oglądać na żywo z przyjemnością. Chciałabym napisać „rozkoszą”, ale było to tak zabawne, że nie w głowie nam – kobitkom z widowni – było myślenie o s.e.x. Nawet momentami miałam odruch typowo współczujący (Ouch! That must have hurt!), choć sama posiadając klejnoty rodowe w postaci zaledwie jednego pierścionka, nie mogę osiągnąć 100% empatii. Bo cóż chłopcy (szczodrze obdarzeni i wyrośnięci na australijskich drożdżach) robią? Gniotą, naciągają, zawijają, obkręcają, przeplatają, podkurczają, wywijają 
i podtykają swoje własne najdelikatniejsze części ciała tak, że tworzą z nich – jak 
w sztuce origami z papieru – różne rzeczy i zwierzątka: kangura, ślimaka, żółwia, deskorolkę, łódź z żaglem, etc., etc. A jako że klasycznym ich (kultowym wręcz) dziełem jest hamburger – a zaraz za nim hot dog – to nie dziwcie się, że gdy ktoś mi mówił o śniadaniu w postaci banger and eggs miałam absolutnie jedno skojarzenie, śmigające w oczach wyobraźni szybciej niż Superman wyprzedzający the speeding bullet. Swoją drogą, jakiegoż ciekawego znaczenia w tym kontekście jedzeniowo-anatomicznym nabiera text „Supersize Me”. ;)


Oczywiście zachęcam gorąco Czytelników do odwiedzenia ich stronki (link
i potrenowania w zaciszu domowego ogniska – kto wie, może odkryjecie w sobie talent!
Niektórym wychodzi coś podobnego absolutnie niechcący, na tej pięknej słowiańskiej ziemi:


UWAGA: Otwieram konkurs na najlepiej wykonane genital origami: ślijcie zdjęcia, filmiki, piszcie instrukcję jak wykonać. Wszystkie bez wyjątku prace będą nagrodzone, bo tutaj nie ma przegranych ani zasady że winner can be only one. 
Ja docenię starania każdego, taka jestem wspaniałomyślna i dobroczynna. ;)
   

15 komentarzy:

  1. A dla uzdolnionych muzycznie, proponuję grę na pianinie:

    http://www.youtube.com/watch?v=YO6JXObPmYM

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga: To origami wygląda jak dobrowolna tortura – albo jak coś, co ty możesz zrobić facetowi, który ci podpadnie!
    Co do gry - to nie tylko na pianinie, ale na organach pewno dałbym radę. ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, Darling, świetne. Obiecaj że opublikujesz nadesłane prace konukrsowe. ;)
    Ano-Nimka

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany - chyba tylko Australijczycy mogli coś takiego wymyślić!
    Po ostatnim foto wreszcie widzę skąd fascynacja zegarkami. ;)

    A w temacie konkursu origami - jakie są przewidziane nagrody? I czy obowiązuje zasada im więcej tym lepiej? ;P
    R.

    P.S. Rany - chyba tylko Australijczycy mogli coś takiego wymyślić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe. Ale tylko zegarki ze wskazówkami!

    Nagrody w naturze. I tak, im więcej tym zdecydowanie lepiej. Dodatkowy bonus za zrobienie czegoś Aussie - Harbour Bridge, Opera House, Melbourne Flinders Street Station, etc.

    SKuba: Organem na organach? Touche!

    Ano-Nimka: Zrobię z nich wystawę przed ZOO.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na samą myśl, że miałbym czegoś takiego spróbować, nogi mi się krzyżują w odruchu obronnym.
    Ale bez żadnych bolesnych manipulacji mogę zrobić kopię Big Banana. Darling, to turystyczna atrakcja australijska, więc oczekuję nagrody z bonusem. ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Darling: zobaczyłam na Youtubie i pomyślałam, że to przecież twój ulubieniec:

    http://www.youtube.com/watch?v=jjEznClI1NI

    Ano-Nimka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ano-Nimka: jesteś wielka! Dzięki. :)

    Marco: w nagrodę kiść bananów, a jako bonus dwa orzeszki macadamia (endemiczne prawie tylko dla Oz). Zgodnie z obietnicą - są w naturze. ;P
    Potrzebuję tylko ten dowód fotograficzny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Big Banana, Big Cigar, Big Stubbie. Węże w Australii też są... ;P
    Ale nie wiem czy chcę takie oszukane nagrody i bonusy! Domagam się zmiany. ;)

    Ano-Nimka: ciekawa propozycja na niedzielny obiadek rodzinny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Darlingu: dowody dostarczę na żądanie ale tylko na żywo, bo nie chcę być rozsławiony na twoim blogu. Ale najpierw negocjacja tych nagród na inne. ;P
    Dodam też że świetnie zagram na cymbałach, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aga: uprawiasz false marketing! Wstyd! ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  12. R.: Nie było false bo nie kłamałam. Produkty naturalne to zapłata w naturze. ;P Po prostu dobrałam odpowiednio słownictwo do target group, hehe.

    Guys: Nagrody i bonusy do odwołania nie podlegają negocjacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No wiesz co, Darling, zawsze można negocjować. Tym bardziej że z wielkim osobistym poświęceniem trenowałem całą noc. ;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Hehe, a ja na organach w Oliwie jestem lepszy niż dzwonnik z Notre Dame i upiór w operze razem wzięci. ;P
    Darlingu: oczekuję, że docenisz. ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Ćwiczenie czyni mistrza... ;P

    Aga, podstępnie mnie ciekawi kiedy nastąpi to "odwołanie"? Mam nadzieję, że to tylko coś w stylu jednodniowej grypy, więc dzisiaj. ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń