Tips for Life (#1: Wear Sunscreen!): http://www.youtube.com/watch?v=sTJ7AzBIJoI

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Panika

Pierwszy raz nie mam jeszcze prezentów dla nikogo. No serio. Stres nieziemski. Chociaż z drugiej strony to dobrze, bo zawsze było tak, że kupowałam dla wszystkich już na początku grudnia (a w zeszłym roku to nawet w listopadzie), a potem w ostatni weekend przed Świętami dobierałam następne. Czyli podwójny wydatek i niemalże ogołocenie konta bankowego. W tym roku jednak zupełnie nie mam do tego głowy. Ani chęci za bardzo – oczywiście, Kocham tak samo mocno Moją Rodzinę, ale zabraknie tej Drugiej Kochanej Osoby (CHW czyli Chuja W. alias Rzucający), dla której podarunki były jednak największą mi frajdą. Ani czasu (no nie miałam kiedy, zwyczajnie, bo teraz w jakiejkolwiek wolnej chwili albo pracuję, albo leczę kaca, albo towarzysko mam zobowiązania). Ani pomysłów. Moi Dziadkowie, niestety, w tym roku stracili kontakt z Ziemią (mają 87 i 85 lat) i jest bardzo ciężko. Więc co im mogę kupić? – swetry, szlafroki, szale etc. już były przerobione w latach przeszłych, podobnie jak rzeczy do domu w postaci elektrycznych kocy, suszarek do grzybów i podobnych ustrojstw. Dla T. (mój Wujek, do którego od przedszkola mówię zdrobniałe po imieniu) też już odrobiłam pomysły – on uwielbia wszystkie filmy i książki o mafii, więc to było łatwe, włącznie z zeszłoroczną Gomorrą, a perfumy tradycyjnie dostaje ode mnie na imieniny. Brat się na mnie nie wiedzieć czemu pogniewał (no OK, być może „wiedzieć” bo powiedział, cytuję: „wstyd mi przyniosłaś” po tym jak zrobiłyśmy miłą akcję na parkiecie w klubie z koleżanką L.), toteż nie gadamy ostatnio i nie mam kompletnie zajawki co może potrzebować, chcieć. No i nawet nie mogę Go podpytać o prezent dla Mamy, która twierdzi, że Jej „nic nie potrzeba”. Pieniędzy ani bonów wszelkiej maści nie lubię dawać i nie uznaję ich za prezenty – są tak mało osobiste, to można dostać w ramach bonusu w firmie, a nie od Najbliższych. Więc siedzę teraz i dumam, bo chcę mieć jakiś zarys chociaż planu zanim uderzę w shopping. Heh, coraz mniej te Święta mnie kręcą w tym roku.

3 komentarze:

  1. Agucha, a nie słyszałaś, że nie prezenty się liczą, tylko sama myśl i Twoja obecność? Easy, Girl. Znając Ciebie, znajdziesz coś, co idealnie będzie pasowało dla każdej osoby w rodzinie. Potrzebujesz troszkę wyluzować, bo ten cały rok dał Ci się we znaki i teraz zaczynasz się nakręcać niepotrzebnie. Nic na siłę, Darling. Jesteś łebska dziewczyna i na pewno coś znajdziesz - nawet jeśli w tzw. ostatniej chwili. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wiadomo, presja motywuje i najlepiej się pod nią działa. Kupisz pewno w czwartek wieczorem albo w piątek rano - i będą super. Szepnę tylko, że książek, dobrej muzyki, perfum i ciepłych szalików nigdy nie jest za wiele. :) Odpocznij trochę - teraz jest czas na wyciszenie, spokój i miłe chwile spędzone z tymi, którzy są najważniejsi w naszym życiu, niezależnie od wspomnień, które zblakną. A Tobie właśnie najbardziej należy się to wszystko. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopcy, dziękuję za miłe słowa. Wzruszam się za każdym razem gdy ktoś do mnie takie ciepłe tony podaje. Besos. :)
    PS Robię korektę, bo oszkalowałam chyba Brata tutaj. Odzywać, to się nie odzywał tak ogólnie, ale jak był Jubileusz, to był jednym z pierwszych, którzy zadzwonili z Życzeniami. I w sobotę się stawił godnie z Dziewczyną w miejscu wyznaczonym, przynosząc bardzo miły i przemyślany Podarek. I bynajmniej nie strzelał focha czy zrobił ignorowania, tylko sympatycznie się bawił i gadał ze mną (ale, heh, nie w głowie mi było wtedy podpytywanie o to co, komu – i jemu – możnaby kupić). Hmmm. Zadzwonię dzisiaj do niego!

    OdpowiedzUsuń