Ohhh tak, zdarza się, że można od tzw. pierwszego kopa załapać z kim mamy do czynienia, ale to są wyjątki potwierdzające regułę. Sama takie coś popełniłam: gdy poznałam Sukę i już po 5 minutach patrzenia na jej sposób bycia i słuchania zmanierowanych pustych gadek wiedziałam że zalezie mi za skórę jak spróchniała drzazga i będzie denerwować przy każdej okazji; albo gdy poznałam Kretynkę, która bez mrugnięcia okiem uwierzyła, że wieziemy ze sobą dwa kilo soli na urlop do Władysławowa, po to by rozsypać na parapecie i w ten sposób najodować ją sobie za darmo! W tych wypadkach akurat miałam rację co do swojej pierwszej oceny, bo jedna to faktycznie Suka, która zepsuła wszystko, a druga to Idiotka, która jeszcze kilka razy wspięła się na wyżyny absurdu. Ale wiem też, że były osoby wobec których pomyliłam się srodze – widziałam albo cichą, bezkonfliktową i mdłą osobę, z którą nie mogłabym nigdy mieć nic wspólnego ani się dogadać, albo widziałam niesympatyczną podlizującą się dziewuchę, której nie obchodzi nic oprócz własnego interesu. Dopiero wydarzenia z ostatniego roku pokazały mi jak bardzo byłam niesprawiedliwa w swoim osądzie – i na szczęście nie było za późno by nadrobić tamto moje nastawienie i zachowanie w stosunku do nich. :)
No więc może trochę zasługuję na to by teraz mnie oceniano powierzchownie... Ale mimo wszystko uważam to za piekielnie niesprawiedliwe i mocno raniące. Jakim prawem człowiek, z którym gadałam zaledwie kilka razy, może wiedzieć co we mnie głęboko siedzi? Jakim prawem przykłada do mnie szablonik i z miejsca dokonuje klasyfikacji? Mój styl ubierania, ton głosu, gesty, dobór słów, wygłaszane opinie – często na zasadzie „adwokata diabła” – to wszystko jest tylko małym skrawkiem osoby, która siedzi pod tą otoczką, którą sobie pieczołowicie zbudowałam w ciągu ostatnich miesięcy. To już nawet nie otoczka ale mur, dla Obcych oczywiście. Sprawdza się idealnie, bo dana osoba zastanowi się dwa razy zanim spróbuje jakiś gierek ze mną, a jak raz jej się nie uda, to już drugiego podejścia nie zrobi, tylko z podkulonym ogonkiem wycofa się poza mój zasięg. Nie jestem ani Słodką Idiotką ani Zimną Suką (za którą to ostatnią bywam brana). Żaden człowiek nie może być oceniany w systemie zero-jedynkowym, nic nie jest białe albo czarne. Sama się o tym przekonałam: ci niby zapatrzeni tylko w siebie nagle byli gotowi do wsparcia i okazywali dużo ciepła, a jednocześnie sympatyczni osobnicy prezentowali czysto złośliwe lub egoistyczne zagrania. I jedni i drudzy pozostają moimi znajomymi/przyjaciółmi, bo rozumiem, że ludzi trzeba brać z całym dobytkiem inwentarza i nie kategoryzować ich tylko jako Hitlerów lub Gandhich (replaced Mother T).
Dlatego niech nikt się więcej nie waży oceniać mnie na podstawie nikłych przesłanek. Nie masz prawa mnie osądzać, dopóki nie zobaczysz jak się zachowuję w różnych sytuacjach i w obecności różnych ludzi. Nie masz prawa myśleć że mnie znasz, dopóki nie zrozumiesz co było i co jest w moim życiu. Nie masz prawa wydawać o mnie opinii, dopóki choć odrobinę się nie wysilisz by odkryć jaka jestem naprawdę.
Tako rzekę Ja! :)