Karma. Sprawiedliwość Uniwersalna. Ja to postrzegam jako zachowanie równowagi we Wszechświecie – coś w rodzaju makrokosmicznej homeostazy. Wyrządzając jakąś krzywdę – nieważne czy morderstwo, czy wyrwanie babci torebki na ulicy, czy złośliwe rzucanie kłód pod nogi osobie kiedyś bliskiej – naruszasz materię Wrzechświata. I tak jak już Isaak nas uczył, ż każda akcja powoduje reakcję, tak tobie też w rewanżu krzywda będzie wyrządzona, żeby tę fałdkę wyrównać. Nie chodzi mi tutaj o chęć zemsty. Po prostu nie dam po sobie jechać i uważam że niektórzy zasługują na to by spotkało ich najgorsze. Ale, uczciwie, osoba która zrobi mi coś złego dostanie ode mnie jedną (dokładnie jedną) szansę: „fooled me once – shame on you, fooled me twice – shame on me”. Uznaję, że człowiek jest istotą ułomną i że tak naprawdę każdy ma prawo popełnić błąd. Ale może popełnić go raz. I zależy jaki błąd.
Tutaj dygresja: absolutnie nie daję prawa błędu w kwestii agresji. Jeśli mężczyzna choć raz podniesie rękę na kobietę, jeśli choć raz dopuści się gwałtu, to nie ma dla niego żadnych okoliczności łagodzących. Żadne bzdurne tłumaczenia „byłem zdenerwowany”, „byłem pijany”, „ja taki nie jestem”, „nigdy więcej to się nie powtórzy, przysięgam” nie mogą być brane pod uwagę. Mężczyzna, który zrobił to raz, pokazał tym samym że jest w ogóle do tego zdolny, że tak naprawdę nie ma kontroli nad sobą i że nic nie daje gwarancji, że w przyszłości sytuacja się nie powtórzy. Jedyne co powinna teraz zrobić kobieta – niezależnie od uczuć żywionych do mężczyzny – to spakować torbę i opuścić jak najszybciej dom. Natomiast dalszą logistykę rozstania załatwiać później, w męskiej obstawie.
Jeśli chodzi o zemstę – trochę co innego, ale mieści się w temacie – to nie jestem chyba ani nadmiernie mściwa ani pamiętliwa. Nie życzę nikomu śmierci, choroby, wypadku samochodowego – czyli mocno drastycznych rozwiązań. Ale życzę żeby go karma dopadła. Ja osobiście przeważnie odcinam się od takiej osoby zupełnie lub ją ignoruję (co może być trudne w przypadku niektórych osób, ale jest wykonalne!) i żywię nadzieję, że Wszechświat wykona brudną robotę za mnie. Chociaż, wiem też że gdyby nadarzyła się okazja – gdyby kiedyś taka osoba chciała mojej pomocy, gdyby np. jej sukces zawodowy lub możliwość kredytowania zależały od jednego mojego słowa, to... hah!, revenge is a dish best served cold!
Wszechświat nawet nie zauważył, że się tu pojawiliśmy. Poza tym, patrząc globalnie, to suma cierpień jest tak przytłaczająca, że ja tu równowagi nijak nie widzę. Raczej sporo marnotrawstwa.
OdpowiedzUsuńA jak komuś się trafiło nędzne życie, od narodzin do śmierci, to jak w jego przypadku ma działać ta karma?
http://www.youtube.com/watch?v=r6w2M50_Xdk&feature=player_embedded
AWZ
Ja tam nie wierzę, że nie zauważył. :) To tak jak ziarenko grochu pod księżniczką, albo kamyczek z plaży w gatkach - jednak się wyczuwa. W równowagę kosmiczną wierzę i już - ale wiem, że to wiara, a nie wiedza poparta dowodami.
OdpowiedzUsuńZ kwestią nędznego życia się nie godzę, choć sama czasami się czułam jakby mi rozdano najgorsze karty. Cytując Eleonorkę: Life is what you make it. Wiadomo, że będzie pod górkę i do tego jeszcze wiatr w oczy. Ale trzeba się zaprzeć i starać coś zmienić jeśli się ma zły start lub ogólnie fatalne warunki wyjściowe. Lubię myśleć, że przy odpowiednim samozaparciu można zmienić nędzne życie na o wiele lepsze.
Ja w sumie też uważam, że jakiekolwiek świństwa zrobimy w życiu zemszczą się na nas prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńAle w tym poście wyczuwam dużo rozżalenia. Rozumiem, że CHW znowu zadziałał? Mimo to, trzeba starać się przejść nad takimi odczuciami do porządku dziennego, bo nic dobrego nie wnoszą do naszego życia. I nawet jeśli ta cała karma nie istnieje, to nawet najgorszą osobę dopadną kiedyś wyrzuty sumienia - ale to niech już on się o to martwi.
Take care. :)
Rozżalenie było, ale gdy tu pisałam (i dlatego pisałam). Teraz to już przeszłam nad tym do porządku dziennego i więcej nie myślę (staram się nie myśleć). Hehhh, to ja Ci jeszcze nie opowiadałam o akcji z CHW z moich urodzin w Savoyu...
OdpowiedzUsuńuuu, chyba przypadkowe spotkanie było, takie są zawsze najgorsze:/ a co do równowagi we wszechświecie to się zgadzasm, ja też w nią wierzę:) BZ
OdpowiedzUsuńBZ: Nie było spotkania tylko zwyczajna małpia złośliwość żeby dogryźć. Ale szalka wagi sprawiedliwości jeszcze mu kiedyś na łeb spadnie za to. ;P
OdpowiedzUsuńbo ja to najbardziej nie lubię takich spotkań przypadkiem, na złośliwości da się uodpornić:)zwizualizowałam sobie obraz spadania takiej prawdziwej szalki wagi na głowę, niezłe;))) BZ
OdpowiedzUsuńI jeszcze z takim porządnym kowadłem na niej! (hehe, nie wiedzieć czemu kojarzy mi się Struś Pędziwiatr...)
OdpowiedzUsuńA może to chodzi o to że wyrządzając komuś krzywdę człowiek pokazuje jaki naprawdę jest, odkrywa swoją najgorszą stronę i tym samym wystawia się na akcję ze strony swoich własnych wrogów. To tak jakby atakując nas, odkrywał jednocześnie swój słaby punkt, w który inni mogą łatwo ugodzić. Czyli w sumie nie karma ale błąd taktyczny?
OdpowiedzUsuńojenyyy, nie mów tylko, że dzwonił chłop z życzeniami, żenua by było:) stary anonim
OdpowiedzUsuńTo pytanie co do B'day action było? Nie, co innego zdziałał.
OdpowiedzUsuńAle dzwonił dziwnie z życzeniami Nowego Roku i Wesołych Świąt i z ogólnym zapytaniem jak mi leci i czy wszystko dobrze i jak tam szczęśliwie w życiu się układa (cytuję wyrywkowo) jakoś tak w połowie stycznia! No ja się poddałam, bo zastanawiałam się czy przypadkiem na jakieś prawosławie nie przeszedł - ale takie z podwójnym opóźnieniem... LOL
o masz, i jak tu zapomnieć o takim:) może się martwił czy ok wszystko, to to prawosławie mogło sprawić;)stary anonim
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie - bo jeszcze przejdzie na hinduizm i w kolejnych życiach będzie się mnie czepiał! ;)
OdpowiedzUsuńchyba, że zrozumie swój błąd i jeszcze w tym życiu się odezwie, skruszony chcąc wrócić, bo ta inna to jednak pomyłka;) albo wkońcu skończą mu się wszystkie religie i jednak przestanie się czepiać:) stary anonim
OdpowiedzUsuńW sumie fajnie by było gbyby przeszedł na satanizm - wtedy mogłabym mu powiedzieć "go to hell" i byłoby to grzeczne życzenie szczęśliwej drogi ;P
OdpowiedzUsuńczytam od jakiegoś czasu Twojego bloga, bo w podobnej sytuacji jestem, a raczej byłam, bo facet rzucił mnie już dawno, ale mogę Cię jedną rzeczą pocieszyć, że masz fajnie, że tylko on-były czasem się do Ciebie odzywa, do mnie dzwoniła przyszła-niedoszła teściowa i jego brat z pytaniami co u mnie słychać i czy wszystko w porządku:) może oni też przechodzili etap protestantyzmu;) pozdrawiam, Agata
OdpowiedzUsuńAgata: uuu, to faktycznie mogę jedynie kondolencje złożyć. W takich wypadkach nic mi do głowy nie przychodzi poza zmianą numeru telefonu lub - co jest lepsze, bo nie zaburza Naszego życia - doniesienia na całą Rodzinkę do Urzędu Skarbowego, Służb Bezpieczeństwa lub Świętej Inkwizycji (z Monty Python wiemy, że "nikt się jej nie spodziewa" gdy stuka do drzwi).
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. :)
Teraz można też legalnie zatrudnić wróżkę z Rumunii, żeby rzuciła urok na Pewne Osoby ;).
OdpowiedzUsuńhttp://content.usatoday.com/communities/ondeadline/post/2011/02/romanian-witches-may-face-jail-if-predictions-dont-come-true/1
AWZ
A ja głupia laleczkę voodoo dziergałam! ;)
OdpowiedzUsuńMyślisz że te witches wystawiają faktury VAT? Bo mogłabym sobie taki urok wrzucić w koszty prowadzenia normalnego życia. ;P
Nie tylko VAT, ale i do odpowiedzialności pociągniesz, jak urok nie zadziała.
OdpowiedzUsuńCzuję jakby to było dokładnie o mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=3syM4oTaLlI
When you first left me
I was wanting more
But you were fucking that girl next door
What’cha do that for?
What’cha do that for?
When you first left me
I didn’t know what to say
I've never been on my own that way
Just sat by myself all day
I was so lost back then
But with a little help from my friends
I found the light in the tunnel at the end
Now you’re calling me up on the phone
So you can have a little whine and a moan
And it's only because you are feeling alone
At first when I see you cry
It makes me smile
Yeah it makes me smile
At worst I feel bad for a while
But then I just smile
I go ahead and smile