Are you going to Scarborough fair?
Parsley, sage, rosemary and thyme
Remember me to one who lives there
He once was a true love of mine
Tell him to make me a cambric shirt
Parsley, sage, rosemary and thyme
Without no seam nor needlework
Then he’ll be a true love of mine
Tell him to find me an acre of land
Parsley, sage, rosemary and thyme
Between the salt water and the sea strand
Then he’ll be a true love of mine
A to są moje które dumnie wychowuję. Basil, cress, rosemary and chive...
Rosną jak wariaty już nie pamiętam od kiedy (OK, rzeżuchę i szczypior sadzę/wysiewam regularnie co jakiś miesiąc, ale reszta od początku roku chyba...). A będzie jeszcze lawenda, tymianek i kolendra. :)
Ale, ale: od wczoraj mam do zaopiekowania jeszcze cztery dodatkowe – więc
w sumie gromadka liczy sobie 9 (lepiej niż Wałensy)! Ehhh, jestem jak matka, która dostała tak zwane rodzicielskie widzenie weekendowe. Ale wbrew zasadzie takiego układu, ja wyczekuję niedzieli jak kania dżdżu... :)
Od razu uprzedzam pytania: reszta kawalerów doniczkowych (plus Azalka) ma się dobrze i wygląda kwitnąco. :)
OdpowiedzUsuńNieźle, ale wszystko na użytek własny jak rozumiem? ;P
OdpowiedzUsuńAh, nowy biznes - schronisko dla roślin? Ale chyba tylko dla wybranych - jaka selekcja naboru? ;P
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! I do tego zachowana rytmika wersu: basil, cress, rosemary and chive...
OdpowiedzUsuńAle jak napiszesz, że układasz poematy podczas zmywania, prania i prasowania to zacznę podejrzewać uprowadzenie przez Obcych. ;)
R.