Chciałbym być jednak dobrze zrozumiany. Dla kibiców mam takie same uczucia, jakie Liga Lombardzka żywi dla osób spoza wspólnoty: "nie jestem rasistą, dopóki siedzą u siebie". A przez to "u siebie" rozumiem miejsca, gdzie lubią się spotykać w ciągu tygodnia (bar, rodzina, klub), oraz stadiony, nie interesuję się bowiem, co się tam dzieje, i cieszę się, kiedy przyjeżdżają kibice z Liverpoolu, gdyż później mam zapewnioną rozrywkę przy lekturze prasy, i skoro mają już 'circenses', niechaj przynajmniej leje się krew.
Nie lubię kibica, bo ma dziwny rys charakteru: nie rozumie, dlaczego ty nie jesteś kibicem, i stara się rozmawiać z tobą tak, jakbyś nim był. Żeby uniknąć nieporozumień, pozwolę sobie przytoczyć przykład. Gram na flecie prostym (...). Załóżmy teraz, że jadę pociągiem i pragnąc nawiązać rozmowę z siedzącym naprzeciwko podróżnym, pytam:
- Czy słuchał pan ostatniego kompaktu Fransa Brüggena?
- Co, czego?
- Mam na myśli "Pavane Lachryme". Moim zdaniem zanadto zwalnia na początku.
- Przepraszam, ale nie rozumiem.
- Przecież mówię Van Eyck, tak czy nie? (Oddzielając sylaby) Blockflöte.
- Proszę pana, ja.. Czy to na smyczki?
- Ach, rozumiem, pan nie..
- Nie.
- To ciekawe. Czy wie pan, że jeśli chce się mieć ręcznie wykonanego coolsmę, trzeba czekać trzy lata? Lepiej już sprawić sobie moecka z hebanu. Jest najlepszy, w każdym razie spośród tych, które dostępne są w handlu. Tak twierdzi Gazzelloni. Czy potrafi pan dojść do piątej wariacji z "Derdre Doen Daphne D'Over"?
- Ja naprawdę jadę do Parmy..
- Aha, rozumiem, gra pan w tonacji f, nie zaś c. Daje większą satysfakcję. Czy wie pan, że odkryłem sonatę Loeilleta, która..
- Leje co?
- Ale chcę zobaczyć, jak pójdzie z fantazjami Telemanna. Pan czasem próbuje? Nie stosuje pan czasem palcowania niemieckiego?
- Wie pan, Niemcy, BMW to świetny samochód, mam dla nich dużo szacunku, ale..
- Jasne. Stosuje pan więc palcowanie barokowe. Słusznie. Proszę tylko pomyśleć, ci z Saint Martin in the Fields..
Nie jestem pewny, czy wytłumaczyłem, o co mi chodzi. Ale jeśli mój nieszczęśliwy towarzysz podróży rzuci się na hamulec, z pewnością go, czytelniku, nie potępisz. Dokładnie tak samo jest z kibicem. Sytuacja staje się szczególnie trudna w przypadku rozmowy z taksówkarzem.
- Widział pan Viallego?
- Nie, musiał przyjść, kiedy akurat wyszedłem.
- Obejrzy pan wieczorem mecz?
- Nie, muszę zająć się księgą Zet "Metafizyki", wie pan, chodzi o Stagirytę.
- Dobrze, niech pan zobaczy, a potem sam powie. Dla mnie Van Basten mógłby zostać Maradoną lat dziewięćdziesiątych, a jak pan myśli. Ale ja nie spuszczałbym oka z Haggiego.
I tak się toczy rozmowa - jakby gadać do ściany. I nie w tym rzecz, że jego nie obchodzi, czy mnie obchodzi. Rzecz w tym, że on nie jest w stanie pojąć, że kogoś może to nie obchodzić. Nie pojąłby tego, nawet gdybym miał troje oczu i parę czułków na zielonych czułkach potylicy. Nie uświadamia sobie odmienności, różnorodności i nieporównywalności możliwych światków.
Podałem przykład taksówkarza, ale w przypadku rozmówcy z klas panujących sprawa przedstawia się dokładnie tak samo. To jak choroba wrzodowa, atakuje biednych i bogatych. Rzeczą osobliwą jest jednak to, że istoty tak niezłomnie przekonane o równości wszystkich ludzi gotowe są rozbijać głowy kibicom, którzy przyjechali z sąsiedniej prowincji. Ten ekumeniczny szowinizm wydziera z mojej piersi okrzyk podziwu. To tak, jakby ci z Ligi powiedzieli: "Niech Afrykanie przyjeżdżają do nas. Potem damy im wycisk".
[Umberto Eco „Jak nie rozmawiać o piłce nożnej” ze zbioru „Zapiski na pudełku od zapałek” Tom I]
Jeden z moich ulubionych felietonów - mogę pożyczyć chętnym, bo mam wszystkie 3 tomy.
BTW: nie muszę chyba tłumaczyć, że alegoria?
Ja wolę felieton "Jak zostać Indianinem". :D
OdpowiedzUsuńCall U. 11 pm.
Z Umberto Eco znam tylko "Wyspę dnia poprzedzniego".
OdpowiedzUsuńAle się zainteresowałem i znalazłem te felietony (przynajmniej jeden tomik):
http://www.scribd.com/doc/2573888/Umberto-Eco-Zapiski-na-pudelku-od-zapalek
Przeczytam chyba, bo już mi się podobają tytuły "Jak rozpoznać film porno" albo "Jak podróżować z łososiem". :D
LEM: super! dzięki za linka.
OdpowiedzUsuńAga: pamiętamy ze szkoły alegorię i symbolizm i paralelę i inne dziwactwa. :)
R.
Ja się przekonałem do zarekomendowanego Clarksona. I te trzy tomiki (w promocji Empik!) przeczytałem.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, znalazłem to:
http://www.topgear.com/uk/jeremy-clarkson/jeremy-clarkson-archive
Może nie najświeższe i w języku obcym, ale inteligentni będą mieli "frajdę" - @: czytam innych komentarze, ale ten blog za słodki dla mnie:) - z zapoznania się z punktem widzenia. :)
LEM: dobry link. Dzięki.
OdpowiedzUsuńDarling A.: screening. :)
M.
Boże, jak dobrze znam takie gadanie bez zrozumienia!
OdpowiedzUsuńLEM: dzięki za linka. :)
B.
Sprawdziłam te felietony i spodobały mi się. :)
OdpowiedzUsuńA kwestia nierozumienia i ględzenia do oporu, to typowe dla niektórych. Moja rada: igonuruj. Mój były mężczyzna opowiadał mi o termoregulatorach, izolatorach, itd. ale ja w końcu przestałam odpowiadać i się skończyło. Nie dawaj satysfakcji odzewu, tylko usuwaj. :)
Kinga
@DarO gwoli wyjaśnienia - powołuję się na "frajdy", bo ich chyba dotyczył mój pierwszy komentarz. Bardzo widzimisie to słówko, ale z blogiem http://frajdy.blogspot.com/ nie mam nic wspólnego - dużo więcej radochy dostarczają mi tutejsze wpisy ;))
OdpowiedzUsuń@.
Małpo: luzik. Nikogo nie oskarżałem o interesowne koneksje. :) Nadmieniłem tylko, że czytam komentarze innych i sprawdzam wklejane linki, jeśli uznam że warto. Czytelnicy tego bloga to w większości ludzie inteligentni (do tej grupy siebie i Ciebie zaliczam), którzy umieją czytać ze zrozumieniem. A posty Agi i rozumne komentarze to faktycznie czysta przyjemność dla czytelnika-czytelniczki. :)
OdpowiedzUsuń