No to jutro Wydarzenie. Wigilia Pracownicza (WP). Heh... Ale ba!, nie tylko to: jeszcze prezentacja godzinna przed nią o Nowej Strategii, Misji i Wizji Firmy. Zapas Rapacholinu i Xanaxu proszę na cito dla wszystkich? - ja stawiam? ;) No bo po prostu nie wiem zupełnie czego się spodziewać. Serio. Jak już w jednym wcześniejszym wpisie widać, pokusa na masakrę w stylu „Go Postal” jest silna. Atmosfera w pracy przypomina psychikę pacjenta z chorobą dwubiegunową – raz euforia (ale histeryczna) a raz dołek i kompletna depresja/chandra – zniechęcenie i defetyzm raczej królują. A ten cały kryzys ekonomiczny (zaprzeszły) nie jest przecież wymówką – inne firmy, akurat wiem to z pierwszej ręki, jakoś potrafią się zachować w stosunku do pracowników i ogólnie. Dlatego tak boli to Zachowanie Odgórne...
No więc jutro wkraczam w Okres Wzmożonego Stresu: pracowego, urodzinowego, świątecznego i sylwestrowego. Jak to dobrze że impreza piątkowa to jest, więc czas na odreagowanie i dojście do siebie w ciągu weekendu będzie. Choć i tak przyznam się w tajemnicy – bo piszę tu starając się być niby taka silna i „co to ja nie jestem” – to przykre wszystko (i tak, wiem, że się powtarzam, bo już na temat Smuteczku Tego-Okresowego wpis był). Ale, ale... wprowadzam też w swoim życiu zmiany dość drastyczne – don’t ask me about them, please – tak że będę miała extra strain. No nieważne. Się zobaczy, prawda? I pamiętajmy: what doesn’t kill you, makes you stronger. :)
Zaczynam ten blog za poduszczeniem Pewnych Osób. Skoro gadanie oczyszcza duszę, to może gdy sobie czasami popłaczę w rękaw Pana Komputera albo wyrzucę z siebie złość postem rojącym się od..., osiągnę jakieś katharsis. Tytuł bloga dla osób znających język lengłydź powinien nasunąć skojarzenie: „hell hath no fury like a woman scorned” – a w języku Lachów: „nie zna piekło straszliwszej furii nad wściekłość zawiedzionej kobiety”. Coby nie było: uprzedziłam na samym początku znajomości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz