Zaczynam ten blog za poduszczeniem Pewnych Osób. Skoro gadanie oczyszcza duszę, to może gdy sobie czasami popłaczę w rękaw Pana Komputera albo wyrzucę z siebie złość postem rojącym się od..., osiągnę jakieś katharsis. Tytuł bloga dla osób znających język lengłydź powinien nasunąć skojarzenie: „hell hath no fury like a woman scorned” – a w języku Lachów: „nie zna piekło straszliwszej furii nad wściekłość zawiedzionej kobiety”. Coby nie było: uprzedziłam na samym początku znajomości!
niedziela, 10 października 2010
Mój Idealny Poranek (Teraz)
W Moim Idealnym Poranku budzi mnie promień słońca muskający moją powiekę. Czuję, jak pieści moją skórę, niemal jak delikatny oddech Osoby Która Mogłaby Spać Obok Mnie. Powoli przechodzę z Krainy Morfeusza w Rzeczywistość. Jeszcze z przymkniętymi powiekami, pomagającymi zatrzymać przy sobie ostatnie resztki Snu, nasłuchuję. Cisza. Ale nie pusta, aż dźwięcząca złowieszczo w uszach, tylko Cisza Spokojna, zmącona ledwosłyszalnymi sygnałami życia. Słyszę świergot ptaków. Słyszę szum wiatru. Słyszę odgłosy kroków, wodę mknącą przez rury w ścianach, skrzypnięcie drzwi. Uchylam delikatnie oczy, filtrując jeszcze światło wpadające oknem przez firanki rzęs. Blask Dnia jest piękny, odświeżający. Widzę Refleksy Słoneczne tańczące na ścianie, odbijające się od szyby. Przeciągam się jak Kocica, mocno wyginając grzbiet i wysuwając daleko ręce i nogi. Mogę zająć całe łóżko, nie martwiąc się o potrącenie Kogoś. Pozostaję w takiej pozycji przez moment, niemalże starając się wyczuć każdą Komórkę Mojego Ciała budzącą się na nowo do życia po mini-hibernacji. Oddycham głęboko, smakując swojski i bezpieczny zapach Mojego Domu. Uśmiecham się. Jest mi Dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz