Obraz fantastyczny, pędzla Pietera Bruegla. Lubię na niego patrzeć i dostrzegać coraz to nowe szczegóły...
Oczywiście nieodmiennie kojarzy mi się z „The 158-Pound Marriage” Irvinga – czyli drugą co do ulubienia książką tego autora (bo pierwszą zawsze, po wsze wieki, pozostanie „The Hotel New Hamsphire”).
Po „Pocałunku” Klimta – oraz Operze Wiener Staatsoper i największym diabelskim młynie w Europie ;) – ten obraz jest jednym z głównych powodów dla których marzę o wycieczce do Wiednia. Może kiedyś...
:)
A co oni w tym namiocie na drągu robią?
OdpowiedzUsuńIcy Moon i inni: możliwe, że byk strzeliłam w odmianie nazwiska, ale już zgłosiłam zapytanie konsultacyjne do Koleżanki-Wyroczni K. i jak tylko będzie odpowiedź, to naprawię - albo będę dumna, że dobrze napisałam! :)
OdpowiedzUsuńEhhh, i w ogóle to bądźcie zawsze łagodni dla moich błędów i wypaczeń. :)
Icy Moon: mam ochotę odpowiedzieć "riding the rod" ale to chyba nie uchodzi. ;)
OdpowiedzUsuńAle aliteracja ładna wyszła;)
OdpowiedzUsuńJeszcze karnawałowo! :)
OdpowiedzUsuńA jak już tu jesteś, to rzeknij czy "Bruegla" czy "Bruegela"?
Nie tylko Pocałunek przecież - zapomniałaś o Kaffee mit Schlagobers. :)
OdpowiedzUsuńA do zobaczenia Egona (następcy Klimta) nie zachęciłam koleżanki kawałkiem hufhuf?https://www.youtube.com/watch?v=Ka60G4WR9AA
OdpowiedzUsuńZnajoma artystka b a r d z o polecała jego muzeum we Wiedniu. 2:31 - ten obraz mogłabym powiesić w domu.
Odmiany bym się nie czepiała. Na moje oko poprawna.
A w tym namiocie to pewnie sekcja zwłok.
OdpowiedzUsuńAga: no a gdzie Twoja „Judyta z głową Holofernesa” i „Uwolnić niedźwiedzie”?! Już się nie liczą?
OdpowiedzUsuńR.
Icy Moon: Schiele pamiętam z tego kawałka :) podoba mi się bardzo. Ale Klimt jakoś tak na mnie działa... Mój ukochany obraz to "Salome" - i pozostanie na zawsze, niezależnie od uwielbienia Salvadora Dali. Plus "Pocałunek" oraz (jak R. dobrze mi przypomniał co wyznawałam) "Judyta".
OdpowiedzUsuńR.: masz rację, przepomniałam. :)
Kuba: ehhh, nie nawiązuj do "Hotel", bo się rozmarzam. Ale fakt, mimo że rzuciłam kawę to na K mit S zawsze bym poszła. :)
Icy Moon: Co do wspomnianej sekcji, to miałam skojarzenie. Jeden z moich uwielbionych reżyserów to Ken Russell - takie filmy jak "Gothic" o nocy spędzonej u Lorda Byrona przez Mary Shelley, jej brata i LB kochankę (źródło inspiracji do Frankensteina) oraz "Altered States" - o sensory deprivation i co z nas wtedy wychodzi.
OdpowiedzUsuńAle, ad rem: jeden z jego filmów to "The Devils" o idiotyzmie inkwizycji i fanatyzmie religijnym. I jest scena: inkwizytor torturuje/przesłuchuje zakonnicę składającą (fałszywe) zeznania. Rozciągnął ją na stole, ze wszystkimi róźnymi urządzeniami i ona "wyrzuciła" z siebie część treści żołądkowej. Na podsuniętą przez inkwizytora miskę. On grzebie, grzebie w tym (jakby szukał śladów obecności diabła) i mówi: "Jadłaś marchewkę?"
LOL
Darling: czy pozwolisz dyżurnej ateistce umieścić link do b a r d z o d o b r e g o wywiadu z Dawkinsem?
OdpowiedzUsuńNo dawaj! W końcu to Ty się będziesz smażyć w piekle na oleju Kujawskim. ;)
OdpowiedzUsuńDarling: Ale za to, w jakim towarzystwie !:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/user/AllanGregg#p/u/0/qS053GRRlzU
To ja trochę z innej beczki: niektórzy nie pączkują tylko faworkują. :)
OdpowiedzUsuńDarO: A jednak pączkujemy! 6 and still counting :)
OdpowiedzUsuńIcy Moon: Facet mi śmierdzi fanatyzmem ateistycznym, tak samo jak inni fanatyzmem religijnym.
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie dopiero 4 pączki, ale zaraz mam business meetings, więc może być więcej (i za friko!)
M.
M.: Naprawdę? "Ateistyczny fanatyzm" to jakiś paradoks.
OdpowiedzUsuńM.: Specjalnie dla ciebie, fanatyk w akcji:)
OdpowiedzUsuńOglądaj od 11:32.
http://richarddawkins.net/videos/547385-richard-dawkins-answers-reddit-questions
Icy Moon: Dawkins po większości jak najbardziej! Jedyny problem: że wierzący muszą udowodnić istnienie tego w co wierzą. Nie! Wiara jest właśnie tym: przekonaniem o czymś bez podstaw empirycznych. Gdyby się dało udowodnić, to nie byłaby Wiara tylko Wiedza. Ja wyznaję evolutionism a nie creationism, ale to mi nie przeszkadza wierzyć w Siłę Wyższą. Dokładnie tak jak fizycy - i wspomniany Einstein - wiedzą, że jest siła natury/fizyki, której możliwe że nigdy do końca nie zrozumiemy.
OdpowiedzUsuńM.: wolę fanatyzm ateistyczny niż religijny - przynajmniej obchodzi się bez ludzkich ofiar. Ale zgadzam się, że propagatorzy czasami potrafią zaleźć za skórę.
Ideas have consequences.
OdpowiedzUsuńNo dobra, ludziska, już nie będem. ;)
OdpowiedzUsuńSpoko, tu jest Hyde Park.
OdpowiedzUsuńTy będziesz duck confit, a inni sobie racuchy na tym piekielnym tłuszczyku usmażą. Ja co najwyżej jedną krewetkę w tempurze zrobię, bo ogólnie jak wiadomo zgodliwość ale nie do 100% końca.
Raporuję że 12 - ładna, okrągła liczba... ale dzień się jeszcze nie skończył. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, nie piszczie o piekle, niebie, smażonym, itd. tylko wygrywajcie karnawałowo z postem. :)
Raportuję* (to pewno cholesterol już mi się daje we znaki)
OdpowiedzUsuńLEM: ja odpadam, tylko 11 i ma dosyć. Chylę czoła. :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się pochalić żadnym rekordem, ale faworków dużo zjadłam (wolę je - tak jak DarO).
OdpowiedzUsuńPodziwiam tych mężczyzn zajadających się pączkami przez cały dzień. :)
Darling: obraz faktycznie piękny.
Ano-Nimka