Zaczynam ten blog za poduszczeniem Pewnych Osób. Skoro gadanie oczyszcza duszę, to może gdy sobie czasami popłaczę w rękaw Pana Komputera albo wyrzucę z siebie złość postem rojącym się od..., osiągnę jakieś katharsis. Tytuł bloga dla osób znających język lengłydź powinien nasunąć skojarzenie: „hell hath no fury like a woman scorned” – a w języku Lachów: „nie zna piekło straszliwszej furii nad wściekłość zawiedzionej kobiety”. Coby nie było: uprzedziłam na samym początku znajomości!
niedziela, 14 listopada 2010
Muszę wyjść za mąż
Potrzebuję jeszcze dużo rzeczy do domu. Przykładowo: robot kuchenny z wypasionymi przystawkami, żeliwny zestaw do fondue, komplet kokilek, stojak na wino, kamienny moździerz, duży wok, firanki, antyramy do plakatów, wiertarka Boscha, rower górski (na zastąpienie skradzionego), klucz francuski plus komplet uszczelek plus pistolet silikonowy. Nie mam ani ochoty ani czasu chodzić po sklepach i ich szukać – a poza tym szkoda mi w tym momencie pieniędzy. Ale gdybym wychodziła za mąż, to mogłabym zrobić listę prezentów weselnych i wtedy dostałabym dokładnie to co chcę, bez żadnego wysiłku z mojej strony. Idealne rozwiązanie, prawda? A do tego o wiele lepszy i uczciwszy powód do zamążpójścia niż pogoń za kasą, obawa przed samotnością lub wpadka na dzieciaka. Hmmm, trza mi się rozejrzeć za potencjalnym kandydatem, bo Mamusia suszy mi głowę o te firanki już od dwóch miesięcy! ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyjmujesz zapisy, czy od razu wysłać CV ze zdjęciem i listem motywacyjnym? ;)
OdpowiedzUsuń